... że ma sens... - nieco o cierpieniu

... ŻE MA SENS

Nieco o cierpieniu

Już trochę czasu minęło od 10 kwietnia. Od tamtego dnia, tamtej soboty. Wracamy do codzienności. Ale w pamięci wciąż żywe pozostają emocje, refleksje. I chyba nie kończące się pytania. Dlaczego? Co teraz szukamy ciągle odpowiedzi. Kiedy wracam pamięcią do tamtej soboty… Szok. Niemożliwe! …i pojawiająca się niczym iskra myśl: dla Boga nie ma nic niemożliwego… Paradoks?

A potem wszędzie tysiące spekulacji, łączenie faktów. Szukanie, kto winien. Może i nawet osądy, ostra krytyka, usprawiedliwianie.

Tamta śmierć tak bardzo nami wstrząsnęła, bo przyszła nagle. Po tak wielu. Wbrew logice, rozumowi. Bo nikt się jej nie spodziewał. Bo po ludzku nie miała prawa się zdarzyć.

Ale nie chcę dziś pisać o tamtej sobocie i opisywać dokładnie tego, co się wtedy wydarzyło.

Tamta śmierć dotknęła tysięcy ludzi, tysiące rodzin. Ból, łzy. Ta nagłość, ta szybkość. Nagle wszystko przestało się liczyć, stało się inne. Ta tragedia może w kimś z nas dotknęła osobistych, bolesnych wspomnień.… Ci, co odeszli, i ci, co pozostali. I przecież nie ma znaczenia, czy to brat bliźniak, czy starszy brat. A syn dla matki pozostanie zawsze synem. Ojciec, syn, mąż, żona, matka… Oni. I ci, co pozostali. I to wszystko w czasie, kiedy o krzyżu jakby zapomnieliśmy, radując się wyjściem Zwycięzcy z grobu.

Cierpienie... Patrząc przez pryzmat tamtej tragedii, stało się ono jakoś jaskrawsze, bardziej wyraźne. Jak to właściwie jest z tym cierpieniem?

Chyba nie jesteśmy w stanie do końca go zrozumieć. Tak po ludzku, rozumem i racjonalnie. No bo tego nie da się wytłumaczyć! Obliczyć, wyciągnąć średnią. Na pewno nie możemy traktować cierpienia w kategoriach kary. Chyba raczej w kategoriach daru i zadania… Choć bardzo trudnego daru. Nie zawsze rozumiem. Każdego dnia szukam odpowiedzi, istotności cierpienia, jego potrzebności. Buntuję się.

Cierpienie możemy jedynie albo przyjąć, albo odrzucić. Wobec niego, tak jak wobec miłości, nie możemy pozostać obojętnymi.

Znalezienie odpowiedzi na pytanie o sens cierpienia możliwe jest tylko wówczas, gdy człowiek odkryje całą prawdę o sobie, kim on jest… Ktoś (ważny dla mnie) powiedział kiedyś, że na śmierć gotowy jest ten, kto doświadczył w życiu dwóch rzeczy: prawdziwej miłości i prawdziwego cierpienia… Mocne i konkretne. Pełnia naszej istoty zawiera się w tych dwu: Miłości, do której dochodzimy przez cierpienia, i w cierpieniu, którego sens odkryjemy dopiero w pełni miłości.

I znów powracam pamięcią do tamtych dni kwietnia. Pełne świątynie, solidarne gesty. Bez wzajemnych oskarżeń. I Bóg przestał przeszkadzać, przestał być niewygodnym. Nie chodzi tu o ocenianie. Chyba wszyscy pragnęliśmy wtedy raz jeszcze na nowo uwierzyć w sens. Zobaczyć sens Krzyża, sens tego, co w codzienności negujemy, czemu zaprzeczamy, odrzucamy, czego się boimy. Cierpienie można zrozumieć tylko w kontekście odniesienia się do wartości absolutnych. (W. Frankl)

I jeszcze jedno. Cierpienie to tajemnica. Tajemnicy istnienia w świecie cierpienia nic można wyjaśnić przy pomocy samej ludzkiej inteligencji. Mówi, że cierpienie, jest tajemnicą szczególnie nieprzeniknioną i dla­tego jakże trudną do zrozumienia do przyjęcia przez człowieka.

Kiedy i u nas w kościele była modlitwa i Msza za tych, co zginęli, nie było kazania. Tylko słowa wyjaśnienia: bo w życiu są momenty, kiedy potrzeba bardziej milczenia.…

Odpowiedź, jaką cierpiący daje swym cierpieniem, na pytanie, po co się cierpi, jest zawsze odpowiedzią bez słów. Ostatnie słowo, nie dotyczące cierpiącego lecz jego bliźniego, (…) współczucie – jest równie pełne sensu i bezsłowne. Pocieszanie ma swe granice – gdzie nie wystarczą wszelkie słowa, tam zbędne jest każde słowo.(W. Frankl)

Cierpienie jest tajemnicą. Próbuję pojąć tajemnicę, więc i ja próbuję milczeć, więc i ja uczę się milczeć, ale być…

Asia

"Człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego prawdziwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostatecznie przeznaczenie"