Wielki Post: ZWOLNIJ!!

Za nami Środa Popielcowa, kiedy tak licznie przybyliśmy do Świątyni Pańskiej pełni oczekiwania, gotowi na pokutę, posypanie popiołem głowy w znaku umartwienia. Czy tak samo licznie przybyliśmy na nabożeństwo Drogi Krzyżowej w piątek?

Niestety, świat się nie wyciszył, choć nastąpił czas Postu, czas nawrócenia, czas oczekiwania. Świat pędzi dalej w swym biegu, gonitwie za jutrem i sukcesem. Masa obowiązków zawodowych i domowych, również rodzinnych, sprawy do załatwienia, kwestie nie cierpiące zwłoki, pilne zadania, bo właśnie kończy się termin czy nawet już go przekroczyliśmy… Ekrany telewizorów, komputerów, głośniki radia czy magnetofonów brzęczą nieustannym hałasem niepotrzebnych informacji, migają kolorowe obrazy. Gwar ulic, środków miejskiej komunikacji, korytarzy, domów wypełnionych ludźmi.

Gdzie znaleźć spokój? Gdzie znaleźć ciszę? Jak się zatrzymać?

Wielu z nas wpada w pułapkę myślenia, że pęd życia, presja, nadmiar obowiązków, stres, przemęczenie są spowodowane czynnikami zewnętrznymi. Wystarczy wziąć urlop, odesłać dzieci do dziadków, wszystko idealnie posprzątać, zakończyć wszystkie rozpoczęte zadania, zrezygnować z kilku dodatkowo planowanych wypadów na zakupy, wyłączyć elektronikę w domu. To już dosyć dużo, co możemy zrobić dla poukładania sobie własnych spraw. Niestety, nie powoduje realnego obniżenia naszego napięcia wewnętrznego. Łatwo jest pomyśleć, że spokój, za którym tęsknimy jest możliwy, kiedy tylko wyeliminujemy czynniki zewnętrzne.

Prawda o osiągnięciu spokoju jest o wiele prostsza, niż potrafimy to wymyśleć. Stresujące nas uczucia są następstwem sposobu naszego myślenia – stresującego, nie zaś okoliczności zewnętrznych. Napięty harmonogram, nieskończona lista spraw do załatwienia, to nie są rzeczywiste powody stresu i przemęczenia. Faktycznie powodem jesteś TY SAM i TO, JAK MYŚLISZ o planach, celach, zadaniach i swoim przemęczeniu. Zwłaszcza, gdy zaczynasz się martwić: czy zdążę z tym…, czy będę miał wystarczająco dużo siły na tamto…, czy wystarczy pieniędzy na…, czy zdążę wyrobić się terminie do… Takie myśli zaczynają wytwarzać napięcie, niezadowolenie, niepokój, a w konsekwencji jeszcze bardziej fatalistyczne myślenie: nigdy nie mam wystarczająco dużo czasu, zawsze jestem spóźniony, jestem chaotyczny, wiecznie mam bałagan, zawsze nie mogę zdążyć. Takie myśli wpływają na nasz nastrój, wywołują poirytowanie i poczucie zmęczenia.

Jak pozbyć się tego poczucia przytłoczenia? Jak uciec z tej pułapki?

Najważniejsze, to zrozumieć ten powtarzający się cykl: myśli wywołują uczucia, uczucia kierują naszym działaniem, skuteczność (ewentualnie nieskuteczność) działania powoduje kolejne myśli… i tak w kółko. Aby lepiej się czuć, należy zadbać o swój sposób myślenia. Jeśli tylko zaczynasz źle się czuć, możliwe, że wywołują to twoje myśli, że nie zdążysz czy nie umiesz. Jeśli tylko przychodzą ci niepokojące, drażniące, przynaglające myśli – zatrzymaj je! Zastanów się spokojnie, racjonalnie, co mam jeszcze zrobić, ile czasu to zajmie, z czego można w danym momencie zrezygnować, co można ewentualnie odłożyć na później, kto może mi pomóc w wykonaniu mojego zadania. Już samo logiczne myślenie często pomaga „ochłodzić” napięte emocje, zdystansować się do problemu, przyjąć nieco inną perspektywę, już bez napięcia.

„Rozciąganie czasu” to kolejny sposób na opanowanie i spokój. Gdy tylko odczuwasz pośpiech, napięcie czy lęk – zatrzymaj się na chwilę, pomyśl: co się aktualnie ze mną dzieje, czy ten stan mnie cieszy, czy czuję się komfortowo. Chaos spraw powoduje stres. Należy skupić się na jednej rzeczy na raz w danym momencie. Myślę tylko o tym jednym i to wykonuję. Następuje uczucie ulgi, że rzecz została wykonana. Przechodzę do kolejnej czynności. Nie da się wykonać wszystkiego, szybciej i to w maksymalnie krótkim czasie. Należy czynić krok, po kroku, w skupieniu. Z samego cierpliwego procesu płynie już spokój i satysfakcja wykonanych czynności. Paradoksalnie, będziesz efektywny i zadowolony z siebie, kiedy uświadomisz sobie ten moment – TU I TERAZ – i zamieszkasz w tym momencie, zadomowisz się w nim. To właśnie moment obecności. Moment łaski.

Kiedy potrafisz się autentycznie zatrzymać na chwilę, wszystko wokół samo cichnie, uspokaja się, stabilizuje. Docierają do ciebie tylko rzeczy najważniejsze: ciepłe promienie słońca na twarzy, chłodny wiatr rozwiewający włosy, skrzypiący pod stopami śnieg, odgłosy rozmów i śmiechu – w oddali. W tej ciszy wewnętrznej masz możliwość spotkania z Bogiem. Dokonuje się cud spotkania z tym, co nieprzemijalne i niezmienne. To Bóg, który widzi w ukryciu, w twoim wnętrzu, w twojej ciszy.

To może trwać tylko chwilę. Niemal niezauważalny moment czasu. Lecz to zatrzymanie powoduje odnowienie twojego wewnętrznego człowieka, następuje oczyszczenie duchowe, następuje moment nawrócenia. Nie przegap tego!

Monika Kornaszewska-Polak

"Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze Ziemi. Tej Ziemi!"