Nasz Kościół, nr 45 (03.10.2010r)

ZAMYŚLENIA NAD SŁOWEM BOŻYM

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza:

Apostołowie prosili Pana: ”Przymnóż nam wiary”. Pan rzekł: ”Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: »Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze«, a byłaby wam posłuszna. Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: »Pójdź i siądź do stołu«? Czy nie powie mu raczej: »Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił«? Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono:» Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać«”.

Dzisiaj wszyscy zwracamy się do Jezusa z prośbą tak jak apostołowie: "PRZYMNÓŻ NAM WIARY!" Dlaczego? Może kogoś zaskoczyć to pytanie. Otóż dzisiaj można zauważyć jedno -i jest to niestety smutny objaw, wstydzimy się naszej wiary. Wstydzimy się Jezusa!!! Nasze uczestnictwo w niedzielnych mszach świętych, korzystanie z sakramentów świętych, modlitwa - wszystko polega na zasadzie interesu. Wybacz nam Panie Jezu, obyś nie miał pretensji. Ale czy o to w tym wszystkim chodzi. Otóż nie. Historia, która nas dzisiaj wprowadziła w Zamyślenia nad słowem Bożym ewidentnie podkreśla, że wierzyć trzeba w każdym czasie. Trzeba wierzyć kiedy jest źle, i wtedy kiedy jest bardzo dobrze. Mocno to zaakcentował Paweł w Liście do Tymoteusza: Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia. Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według mocy Boga! Otrzymujemy wyraźne wskazanie - człowiek wierzący nie może wstydzić się swojej wiary! Człowiek wierzący musi się angażować w spotkanie z Jezusem. To spotkanie musi być czytelnym świadectwem wyrażonym na zewnątrz. Co to w praktyce oznacza? Oznacza jedno. Świadek Jezusa - rozumiej (!)- człowiek wierzący, nie może wchodzić w kompromisy ze złem. Nie szuka usprawiedliwień dla siebie w słabościach innych. Stawia wymagania sobie. Ta poprzeczka musi być stale podnoszona. Jezus bardzo mocno na to zwraca uwagę, podkreślając jedno, że trzeba mocno Jemu wierzyć: Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: "Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze!", a byłaby wam posłuszna. Wiara pomaga zdobywać te najtrudniejsze szczyty zmierzania za Jezusem.

Ania

 

"A TY BOGU JE ZANIEŚ POŁĄCZONE W RÓŻANIEC..."

Różaniec jest modlitwą zawierzenia, która kieruje nas przez Maryję do Jezusa. Odmówienie całej części różańca trwa 25 minut… To jedyne 25 minut z 1440 – które otrzymujemy od Boga każdego dnia!

Zwyczaj odmawiania konkretnej liczby tych samych modlitw, odliczanych za pomocą sznurka z koralikami lub węzełkami, jest bardzo stary i nie został wymyślony przez chrześcijan. W ruinach starożytnej Niniwy archeolodzy znaleźli pochodzący z VIII lub IX wieku przed Chrystusem posążek kobiety, trzymającej w dłoniach przedmiot bardzo podobny do różańca. Wśród chrześcijan jako pierwsi sposób modlitwy zbliżony do Różańca zastosowali pustelnicy. Pierwsi chrześcijanie początkowo liczyli modlitwy na palcach. Jednak gdy wyznaczali sobie np. do odmówienia codziennie 100 razy "Ojcze nasz", trzeba było znaleźć inne rozwiązanie. Dlatego, żeby się nie pomylić, przygotowywali 100 kamyków, które przekładali z miseczki do miseczki. Stopniowo sposób liczenia pacierzy udoskonalano, przygotowując sznury z odpowiednią liczbą węzłów, pętelek albo kawałków drewna. Za najstarszy chrześcijański "różaniec" uważa się sznurek z nawleczonymi kulkami, znaleziony w grobie św. Gertrudy z Nivelles (+658). Niestety, ten cenny zabytek gdzieś zaginął. Najstarszy zachowany wizerunek różańca pochodzi z XIII stulecia. Jest on wyrzeźbiony na nagrobku zmarłego w roku 1273 rycerza Gerarda, należącego do zakonu templariuszy. Liczy 158 paciorków. Dopiero na początku XVI wieku zaczęto paciorki grupować w dziesiątki. Tajemnicze są początki nazwy "różaniec". Wiele wskazuje na to, że różaniec zawdzięcza swa nazwę średniowiecznej poezji maryjnej. Róża była w tym okresie ulubionym symbolem Matki Bożej. Termin rosarium można spotkać na przełomie XIII i XIV wieku, jednak bez żadnych odniesień religijnych. Dopiero w XV stuleciu nabrał on znaczenia "Ogrodu różanego", używanego jako jeden z tytułów nadawanych Maryi. Nazwa różańca wywodzona jest także z rozpowszechnionego w niektórych krajach Zachodu elementu średniowiecznego stroju, a właściwie noszonej w tamtych czasach zarówno przez mężczyzn, jak i przez kobiety ozdoby. Niemieckie słowo Rosenkranz oznaczało wieniec lub wianuszek z klejnotów, szlachetnych metali albo po prostu z kwiatów, nakładany na głowę. W XIII wieku świecki zwyczaj został przeniesiony do kultu maryjnego. Czciciele Maryi zaczęli Jej wizerunki ozdabiać wieńcami z kwiatów. Istnieje legenda, opowiadająca o czcicielu Maryi, który codziennie splatał wieniec z róż, aby nim przyozdobić figurę Madonny. Pewnego dnia otrzymał jednak widzenie, z którego dowiedział się, że Maryja znacznie bardziej ucieszyłaby się z innego wieńca - powtórzonej pięćdziesiąt razy modlitwy "Zdrowaś Maryjo". Modlitwy stawać się miały w dłoniach Matki Bożej różami, z których sama splatałaby sobie najpiękniejszy wieniec. Początkowo "na różańcu" nie odmawiano modlitwy "Zdrowaś Maryjo", lecz "Ojcze nasz". To modlitwa uważana za najpiękniejszą i najcenniejszą w całym chrześcijaństwie, ponieważ sam Jezus nauczył jej swoich uczniów. Najstarsze reguły zakonne zobowiązywały mnichów do wielokrotnego powtarzania modlitwy "Ojcze nasz" w ciągu dnia. Na przykład Reguła benedyktyńska jeszcze w XI wieku nakazywała braciom zakonnym codziennie odmawiać 150 "Ojcze nasz". Od najdawniejszych czasów chrześcijanie czczący Matkę Zbawiciela modlili się za Jej wstawiennictwem. Jednak tak powszechna dzisiaj modlitwa "Zdrowaś Maryjo" pojawiła się dopiero w XI stuleciu. W tym samym czasie stała się częścią modlitwy "Anioł Pański", a z niej wyodrębniła się jako osobna modlitwa. Została rozpowszechniona w Kościele dopiero w wieku XII. Obecna forma "Pozdrowienia Anielskiego" ukształtowała się w XV wieku. Zatwierdził ją św. Pius V w 1566 roku. Od XIII wieku powszechne staje się łączenie "Modlitwy Pańskiej" i "Zdrowaś Maryjo" w jeden pacierz. Za "ojca" Różańca w obecnej postaci uważa się św. Dominika, którego tej formy modlitwy miała nauczyć sama Maryja, polecając jej rozpowszechnianie na całym świecie.. W 1569 r. Pius V ustalił jednolitą formę Różańca, składającego się z trzech części po pięć tajemnic każda. Do wielkiego rozpowszechnienia Różańca przyczynili się następcy św.Piotra. Szczególne zasługi ma Leon XIII, który poświęcił tej modlitwie wiele swych dokumentów, wskazując ją jako skuteczne narzędzie duchowe wobec bolączek społeczeństwa. 16 października 2002 roku Jan Paweł II wydał list apostolski, w którym przypomniał ewangeliczny charakter Różańca i zaproponował dodanie pięciu nowych tajemnic - które nazwał tajemnicami światła - dotyczących publicznego życia Jezusa. Do spopularyzowania Różańca przyczyniła się przede wszystkim sama Matka Boża. Prawie we wszystkich swoich ostatnich objawieniach Maryja trzymała w ręku różaniec i usilnie prosiła o jego odmawianie.

Marta

 

KRZYŻ POLSKI

W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie, w krzyżu miłości nauka. W krzyżu osłoda, w krzyżu ochłoda. Kto krzyż odgadnie, ten nie upadnie. Gdy grom się zbliża, pośpiesz do krzyża. Krzyż niech ci stanie za godło (z pieśni wielkopostnej)

Stoi sobie krzyż na polskiej ziemi. Pamięta niedawne dni wielkiego bólu zdumionych ludzi i dawne dni ogromnej chwały dumnego narodu. Stoi tu od roku 966 – 1044 lata! Czy jeszcze stoi? To dziadowie nasi postawili go, byśmy wiedzieli skąd przybyliśmy i dokąd idziemy; rozpościera swe ramiona w zapraszającym geście. Nie powie nic na swoją obronę. Słucha i uszom nie wierzy, patrzy i oczom nie wierzy. Życie oddało wielu, by mógł tu stać. Jak wielką dumą napawało nas, gdy na fali powiewu wolności lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, mogliśmy zawiesić na ścianie szkolnej klasy krzyż. Jak potem z bólem przyjęliśmy jego zniknięcie pewnej grudniowej nocy. I powrót po kilku latach. I stopniowe chowanie go coraz bliżej szafy, wraz z postępującą nowoczesnością. Wysoko nosił krzyż wieńczący Jego laskę pasterską nasz umiłowany Ojciec Święty. Wołał On na polskiej ziemi „abyśmy podjęli odpowiedzialność za obecność krzyża w życiu każdego i każdej z nas, w życiu naszych rodzin i w życiu tej wielkiej wspólnoty, jaką jest Polska. Abyśmy go bronili!”. Ale Papież odszedł. Entuzjazm minął. Wybieramy do władzy ludzi, którzy w pierwszych słowach występują przeciw krzyżowi. Demokracja. Ponoć nic lepszego nie wymyślono. Jest zadaniem dla socjologów zbadanie, czemu naród mieniący się katolickim zachowuje się tak a nie inaczej. To nie polityka. To Polska właśnie. Bo Polska krzyżem stała, stoi i stać będzie. Amen.

Jan Wywiórka

 

WDZIĘCZNOŚĆ

Wdzięczność. Pojęcie zdeformowane w obecnych czasach przez media i mechanizmy rynkowe bardziej nam się dziś kojarzy z wdzięcznym dźwiękiem monet lub szelestem banknotów a nie z odruchem serca. Skojarzenie to wynika z faktu, że pojęcie wdzięczności jest przez nas utożsamiane z należną zapłatą a bądźmy szczerzy kto z nas lubi wydawać pieniądze (nie dotyczy zakupoholików).

Żeby okazać wdzięczność musimy mieć powód innymi słowy musimy mieć za co dziękować nie będziemy dziękować za coś co w naszym odczuciu się nam należy bo wcześniej czy później i tak byśmy to dostali więc nie ma za co dziękować, podobnie ma się sprawa z drobiazgami któżby się przejmował takimi głupstwami i okazywał za nie wdzięczność od drobiazgów do coraz większych rzeczy przechodząc do porządku dziennego zapominamy o wdzięczności. Jeśli już ktoś się żywcem dopomina to mu się zapłaci i już. Tak... zapłaci. Czy wszystko można dziś kupić za pieniądze? Czy jesteśmy w stanie zapłacić chociażby za miłość rodzicielską, za modlitwę czy nawet za dobre słowo? no cóż powiecie mi zapewne że wyżej wymienione dobra nam się należą i po dyskusji. Może się okazać jednak, że po dyskusji to będziemy mieli jak zamiast obiadu dostaniemy na talerzu wiecheć siana bo przez całe lata wstawaliśmy od stołu jak bydło nie okazując wdzięczności za posiłek. Wdzięczność nie kosztuje wiele ale znacznie przewyższa cenę usługi lub towaru bo do ceny netto dodaje jeszcze serce i radość. Te dwa dodatki czasem potrafią przewyższyć rzeczywistą należność. Miałem niedawno możliwość kwestowania na rzecz pomocy dla Domu Pomocy Społecznej S. Serafitek w Białce Tatrzańskiej. Dzięki ofiarności naszych parafian do wychowanków domu trafił cały samochód darów. Bóg zapłać wszystkim którzy zechcieli wesprzeć to dzieło. Wdzięczność okazana przez Siostry znacznie jednak przewyższa wartość tych ofiar. W codziennych modlitwach sióstr właśnie potrzeby mieszkańców naszej parafii są przez siostry polecane Bogu. Zapytam więc jeszcze raz " czy jesteśmy w stanie za to zapłacić?"

Błażusiak

 

"Nie ma wolności bez solidarności! Dzisiaj wypada powiedzieć: nie ma solidarności bez miłości - więcej! - nie ma przyszłości człowieka i narodu"