Nasz Kościół, nr 198 (08.09.2013r)

ROZWAŻANIA NAD SŁOWEM BOŻYM

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza:

Wielkie tłumy szły z Jezusem. On zwrócił się i rzekł do nich: Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć. Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem.

W sierpniu 386 roku, niedaleko Mediolanu, przebywał Augustyn z Tagasty. Przybył do ówczesnej siedziby cesarza, by pracować jako profesor. Od lat szukał najwyższych wartości w życiu i, mimo że zbliżał się do trzydziestki, nic z tego, co udało się mu znaleźć, nie zaspokoiło jego tęsknoty za szczęściem. W Mediolanie spotkał św. Ambrożego, biskupa wielkiego formatu, który mógł profesorowi tej klasy co Augustyn zaimponować. Słuchając jego kazań sięgnął do lektury Pisma Świętego. Stopniowo oczy jego otwierały się na wielkie wartości ukazane w Objawieniu a przekazywane w Kościele. Spotykał coraz więcej ludzi żyjących Ewangelią, ale ile razy zatrzymywał się, by obliczyć, czy jego stać na wędrowanie wskazaną przez Chrystusa drogą, dochodził do wniosku, że nie potrafi. Nie chciał iść na żadne kompromisy. (…) Nie mógł się więc zdecydować na chrzest wiedząc, że jeśli życie nie będzie harmonizowało z przyrzeczeniem chrzcielnym, ludzie słusznie zadrwią z niego: „zaczął budować a nie skończył”. (…) Pewnego sierpniowego dnia ból bezsilnej rozpaczy powalił go na ziemię. Płakał. Nie wiedział, jak z tego zaklętego kręgu się wydobyć. Chciał sięgnąć po wielkie wartości, a nie miał siły, był za słaby. Nagle łaska zalała jego serce. Zrozumiał głęboki sens wezwania Jezusa. Pojął, że drogą Ewangelii trzeba kroczyć dźwigając własny krzyż, ale nie polegając na własnych siłach, lecz na mocy Bożej. Augustyn zrozumiał, że ewangelicznej drogi nikt o własnych siłach przebyć nie potrafi, że ona jest zaplanowana jako droga ścisłej współpracy człowieka z Bogiem. Szczyt doskonałości, który do tego momentu wydawał się mu nie do zdobycia, nagle stał się osiągalny. Wystarczy zrezygnować z obliczeń na miarę własnych sił i sięgnąć po pomoc Bożej łaski. Przeżycie było tak głębokie, że Augustyn pod jego wpływem zdecydowanie wkroczył na ewangeliczną drogę i wędrował nią ponad czterdzieści lat, do końca życia. Warto razem z nim zastanowić się nad naszym podejściem do ewangelicznej drogi. Czy nie sprowadzamy jej do naszych możliwości? Czy odkryliśmy, że każdy krok na tej drodze przerasta nasze siły i jest możliwy jedynie przy ścisłej współpracy z łaską?

Ks. Edward Staniek

 

W KAŻDYM Z NAS DRZEMIE ATEISTA

Może to zabrzmieć dziwnie. Przecież 97% Polaków uważa się za wiernych katolików, za ludzi wypełniających Boże przykazania. Tymczasem fakt jest taki, że w każdym z nas jest cząstka ograniczonego zaufania i wątpliwości w wierze. I chcę Cię, drogi Czytelniku, uspokoić – to nic groźnego.

Wątpliwości w wierze to chwile, kiedy możesz swoją wiarę zweryfikować – zapytać siebie, w co tak naprawdę wierzysz. Od dzieciństwa chodzisz „do kościółka”, odmawiasz „paciorek”, a w piątki jesz rybę zamiast schabowego. I pewnego dnia pytasz: Ale właściwie dlaczego, po co to wszystko? Zaczynasz szukać. I wtedy się zaczyna! Przygoda z Jezusem, który nie zainstalował we mnie ani w Tobie aplikacji o nazwie „wiara”. Czy jest to Jego porażka, czy dar? Bóg zaprasza Cię do poznawania i stopniowego odkrywania wiary, czyli relacji z Nim.

Doświadczyć zwątpienia

Bóg doświadcza nas zwątpieniem po to, abyśmy byli bogatsi o jeszcze jeden odcień człowieczeństwa. Im dłużej żyję, tym bardziej się o tym przekonuję. Kiedyś nie rozumiałem, co to znaczy ciągle się nawracać. Wydawało mi się, że decyzja zrobienia kroku w kierunku Chrystusa do końca ustawia moje życie i funkcjonowanie na właściwej ścieżce. Dziś mogę powtórzyć za św. Augustynem, że „miłość to wybór drogi miłości i wierność wyborowi”. Wiara to ciągłe zadawanie pytań, nawet jeśli nie da się na wszystkie udzielić odpowiedzi. To, co dzisiaj w relacji z Bogiem jest dla mnie wyjątkowe, za tydzień, miesiąc albo za rok będzie nieaktualne, może nawet śmieszne czy dziecinne. Jednak liczy się to dzisiaj, ponieważ dzisiaj jest dla mnie czymś wspaniałym! Jeśli człowiek umie ucieszyć się swoją wiarą i uznać relację z Jezusem za coś niebywałego i niepowtarzalnego, będzie umiał kolekcjonować te odcienie człowieczeństwa. Być może dzięki częstemu rachunkowi sumienia będzie potrafił przy ich pomocy napisać piękną ikonę, obrazującą jego wiarę jako proces dochodzenia do Prawdy. Spotkałem jakiś czas temu grupkę młodych protestantów. Jeden z nich, Wiktor, opowiadał, że 5 lat temu opuścił Kościół katolicki. „Zrozumiałem, że przez lata karmiłem się czymś, co jest sprzeczne z Ewangelią: modlitwa do Matki Bożej, wywoływanie świętych, chodzenie do kościoła, gdzie ciągle słyszy się mowę-trawę na temat uczynków itd., itp.” – powiedział. Ale czy nie jest przypadkiem tak, że przez lata karmił się niepełną nauką o wierze chrześcijańskiej? Tak go ktoś nauczył, gdy miał 8 lat. Później swojej wiary już nie rozwijał, a w pewnym momencie poszukiwanie przestało go fascynować i spróbował czegoś nowego.

Mieć odwagę szukania

Lubię czasem porozmawiać z kimś, kto dryfuje na obrzeżach Kościoła. Czasami spotykam ludzi bardzo szczerych, a czasami po prostu zachwyca mnie klimat autentycznego poszukiwania. Nie wdaję się w dyskusje po to, aby ich nawrócić i upodobnić do siebie, ale pragnę zobaczyć, jak wygląda Bóg z ich perspektywy. Takie doświadczenie oderwania od utartych schematów może być budujące w procesie dojrzewania w wierze. Nie można przecież jednej miary przykładać do różnych doświadczeń i historii życia, a co dopiero do relacji człowieka z Bogiem. Pozwólmy sobie na szaleństwo zobaczenia naszej relacji z Chrystusem jako wyjątkowej, wspaniałej, niepowtarzalnej i nieporównywalnej do niczego innego. Ks. Tomáš Halík w książce Cierpliwość wobec Boga, cieszącej się popularnością niemal na całym świecie, podjął problem poznania Boga przez osoby uznające się za niewierzące. Wyróżnia w niej „ateizm obojętności” – tak samo nudny jak leniwa wiara, która wygodnie usadowiła się w swoich zwyczajach i pewnikach, a także – jak aluzyjnie dodaje – w dziedzictwie ojców czy w starannie zakopanym skarbie z obawy przed tym, aby go nie utracić. Czy warto marnować życie i nie obudzić w sobie zwątpienia, aby dotrzeć do czegoś więcej, niż mamy dzisiaj? Jeśli ktoś żyje wiarą wyuczoną w szkole na lekcjach religii i do dzisiaj nie narodziły się w nim nowe pytania i wątpliwości – chwała Panu! Jednak chyba niemożliwe jest przeżywanie na serio wiary bez chwil refleksji, powątpiewania i wreszcie – odnalezienia Prawdy. Jezus Chrystus mówi o sobie, że jest Drogą, Prawdą i Życiem… (por. J 14, 6). Nie bójmy się wejść na tę drogę. A może właśnie wtedy zaczniemy żyć naprawdę?

Obudzić pragnienie

Mam przed oczami postać św. Tomasza po zmartwychwstaniu. Nie był niewiernym, jak go ochrzciła Tradycja, tylko niedowiarkiem. Niewierność z niedowiarstwem mało ma wspólnego. Niewiernymi są bardzo często ludzie, którzy na początku nie mają żadnych wątpliwości i pewni siebie porywają się z motyką na słońce. Natomiast niedowiarstwo Tomasza okazało się dla Kościoła błogosławione! To właśnie dzięki niedowiarstwu on pierwszy dotknął ran Jezusa, w których jest życie. Jak widać, lepiej nie dowierzać i dotknąć rany, która leczy, niż udawać wiarę i nigdy nie dotknąć źródła życia. Nigdy nie wiemy, co nas tak naprawdę prowadzi do Boga. Idziemy do Niego przez upadek, grzech, słabość, talent, wiedzę (w tym miejscu możesz dopowiedzieć, co charakteryzuje Twoje życie). Najważniejsze to rozbudzić w sobie pragnienie Boga, a jeśli trzeba, obudzić także drzemiącego w nas ateistę.

dk. Kamil Falkowski

 

SZACUNEK DLA MAŁEJ OJCZYZNY

Nasza codzienność składa się głównie z obowiązków, zarówno tych wykonywanych w miejscu pracy, jak i poza nim, w domowych pieleszach. Niezbędne zakupy, pomoc dziecku w odrobieniu lekcji, wizyta u lekarza, uregulowanie bieżących rachunków, sprawa w urzędzie, remont mieszkania, prace na ogrodzie, wizyta u rodziny… itp.

W tym całym „maratonie” spraw do załatwienia, ginie gdzieś świadomość tego, skąd pochodzimy, gdzie mieszkamy, jaka jest nasza tożsamość. Jedyne, co przypomina nam o tym, to dowód osobisty, który trzymamy przy sobie na wszelki wypadek, kiedy o jego okazanie zostaniemy poproszeni przez osobę do tego uprawnioną. A przecież miejsce urodzenia bądź miejsce zamieszkania to coś więcej niż zapis w tym czy innym dokumencie. To coś, z czym wiążą się wspomnienia, to historia tego miejsca i ludzi, którzy byli z nim związani. To także zabytki i tereny zielone, które są odwiedzane niejednokrotnie przez całe rodziny. To nasza mała ojczyzna. Jej granic nie ma na mapie, ani w żadnym, urzędowym papierze. Jest w naszym sercu, w naszych myślach… Warto i należy kultywować do niej szacunek i uczyć go swoje dzieci i wnuki. Tak by i one nie wstydziły się przyznać do tego skąd pochodzą, znały historię tego miejsca oraz potrafiły wytłumaczyć, dlaczego jest to dla nich tak istotne. Prawdziwy patriotyzm nie jest tylko zbiorem dat i wydarzeń, które dotyczą całego kraju, ale przede wszystkim umiejętnością dbania o miejsce, w którym się żyje. Zarówno jeśli chodzi o wygląd okolicy i obiektów tworzących jej koloryt, jak również historię, która jest „duszą” tego miejsca. Nazywam się Dariusz Majchrzak. Grodziec to moja mała ojczyzna. Jestem dumny z tego, że jestem Zagłębiakiem. Jesteście w wstanie powiedzieć coś podobnego na głos, bez zbędnego patetyzmu i ironii….?

Dariusz Majchrzak

 

INFORMACJE

Zapowiedzi przedślubne

  • Marzena Anna Wodzisławska, panna z naszej parafii i Łukasz Stefan Iwachów, kawaler z naszej parafii

Zaślubieni

  • Wioleta Tybur i Tomasz Śnietka

Ochrzczeni:

  • Zuzanna Katarzyna Szastak

Zmarli:

  • Julian Chmiel
  • Lesław Łukasik

 

ŻYCZENIA

Z okazji urodzin Droga Nino życzymy Ci, aby każdy dzień miał kształt Twoich marzeń, aby Twą drogę ominęły wszelkie troski i niepowodzenia, abyś przeszła życie w pełni, lecz zawsze pozostała sobą. Życzymy Ci jak najwięcej takich chwil, w których z uśmiechem na twarzy mogłabyś powiedzieć: Jestem szczęśliwa!!! A ponadto wielu łask Bożych oraz opieki świętych patronów. Janinie Kozłowskiej z całego serca ślą

Jadzia i Jerzy z rodziną


Wszystkim obchodzącym w najbliższym tygodniu imieniny i rocznice urodzin oraz rocznice zawarcia sakramentu małżeństwa, życzymy szczególnego błogosławieństwa Bożego, opieki Matki Bożej, potrzebnych łask i wstawiennictwa św. Patronów

Życzy Redakcja „NK”

 


Redakcja: Anna Niziurska, Grzegorz Pieńkowski, Jadwiga i Jerzy Wieczorek, Katarzyna Borowiec, Ks. Piotr Pilśniak

E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Życzenia, artkuły oraz wiersze można przysyłać pocztą elektroniczną na adres NK.

Redakcja zastrzega sobie prawo wprowadzenia korekty nadesłanych tekstów.

"Gdy będzie wam trudno, gdy będziecie w życiu przeżywać jakieś niepowodzenie, czy zawód, niech myśl wasza biegnie ku Chrystusowi, który was miłuje, który jest wiernym towarzyszem i który pomaga przetrwać każdą trudność".