Nasz Kościół, nr 306 (04.10.2015r)

ROZWAŻANIA NAD SŁOWEM BOŻYM

Słowa Ewangelii według świętego Marka:

Faryzeusze przystąpili do Jezusa i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Odpowiadając zapytał ich: Co wam nakazał Mojżesz? Oni rzekli: Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić. Wówczas Jezus rzekł do nich: Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela! W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo. Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego. I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.

"Czy wolno mężowi oddalić żonę?” Pan Bóg przypomina nam dzisiaj o swoim zamyśle dla małżeństwa. Żyjemy w czasach, gdy godność i stałość tego sakramentu jest zagrożona i nieustannie podważana. Czytania z Księgi Rodzaju i Ewangelii św. Marka mówią wyraźnie o stworzeniu „mężczyzny i kobiety” dla wspólnego życia i przypominają, że „co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela”. Łaska sakramentu małżeństwa nie jest czczym ludzkim wymysłem, lecz rzeczywistą Bożą mocą, uzdalniającą do wytrwania w jedności i pomnożenia miłości.

Hanna Ożdżyńska

 

O MARII CIECHANOWSKIEJ urodzonej w 1863r a zmarłej w 1953r., BYŁEJ GRODZIEKIEJ DZIEDZICZCE cz.I. 

Współczuła – uczyła, Wspierała.
Całe swoje serce
Grodźcu oddała.

Taką była i taką zapamiętali Ją Grodźczanie. Zwłaszcza kobiety i dzieci dla których była niezawodną opiekunką i pocieszycielką, w trudnych sytuacjach życiowych.

Do Grodźca przybyła po wyjściu za mąż za Stanisława Ciechanowskiego. Mogły to być lata 80 – te XIX wieku. O zasługach dla Grodźca i nie tylko, Jej teścia Jana Ciechanowskiego i męża Stanisława, pisano już sporo, opierając się na faktach i datach zamieszczonych w różnego rodzaju dokumentach, które przetrwały do dnia dzisiejszego. Kopalnie węgla kamiennego w Grodźcu, pierwsza w Polsce cementownia, gorzelnia, browar, folwark z dworem i oborą zarodową, to wszystko zasługa rodu Ciechanowskich, będących właścicielami wsi Grodziec już od roku 1846 (jak napisał w Encyklopedii Grodźca pan Bolesław Ciepiela, pisał też o Ciechanowskich w wielu swoich książkach). A Pani Dorota Starościak w swojej książce pt. „ W dziełach swoich - Przemysłowcy i społecznicy Zagłębia Dąbrowskiego w XIX i XX wieku” , cały rozdział poświęciła rodowi Ciechanowskich. To dzięki nim, zacofana, biedna wioska przeistoczyła się w osadę przemysłową.

Ja jednak nie o panach Ciechanowskich zamierzam dziś pisać, tylko o tej skromnej kobiecie, posiadającej wielkie serce, przepełnione miłością do Grodźca i jego mieszkańców.

Przez blisko 20 lat XX wieku pełniłam funkcję opiekuna społecznego. Odwiedzałam ludzi starych, chorych, samotnych – rodziny znajdujące się w trudnych warunkach życiowych. Wszystkich, którym była potrzebna pomoc państwowa i zaopiekowanie. Czasami zwłaszcza ci najstarsi , oczekiwali tylko aby ich ktoś cierpliwie wysłuchał wspominali wtedy i opowiadali o całym swoim życiu.

W opowiadaniach tych bardzo często pojawiała się grodziecka dziedziczka, Maria Ciechanowska. W latach przed pierwszą wojną światową, w czasie jej trwania a także w latach międzywojennych grodzieckiej ludności – tak zreszta jak i innym, żyło się bardzo ciężko.

Niedożywione dzieci wciąż chorowały, często umierały w dzieciństwie. Dzieci od maleńkości musiały pomagać rodzicom w polu i w gospodarstwach domowych. Chaty były kryte słomą, podatne na ogień, często więc wybuchały pożary i w mgnieniu oka pozbawiały całe rodziny dachu nad głową. I właśnie w takich tragicznych okolicznościach dziedziczka Ciechanowska spieszyła z pomocą, z pogorzeliska zazwyczaj zabierała całe rodziny do swojego dworu. Organizowała pomoc w odbudowaniu utraconego domu i całego życiowego dorobku.

Koń kopnął dziecko i wyrządził mu cielesną krzywdę – ona już tam była, kobieta od paru dni męczyła się w bólach porodowych, powiadomiona o tym dziedziczka od razu sprowadzała lekarza.

Grodzieckie kobiety wiedziały, że z każdym poważniejszym problemem zawsze mogą zwrócić się do niej, zawsze znalazła czas na wysłuchanie ich - pomoże, pocieszy. Dużo, nawet młodych ludzi nie umiało ani czytać, ani pisać.

Janina Kozłowska

 

ZMARLI

  • Włodzimierz CZECH
  • Krystyna KOZIEŁ
  • Wincentyna WIERNICKA

 

ŻYCZENIA

Wszystkim obchodzącym w najbliższym tygodniu imieniny, rocznice urodzin oraz rocznice zawarcia sakramentu małżeństwa, życzymy szczególnego błogosławieństwa Bożego, opieki Matki Bożej, potrzebnych łask i wstawiennictwa św. Patronów

Życzy Redakcja „NK”

 

Życzenia, artkuły oraz wiersze można przysyłać pocztą elektroniczną na adres NK. Redakcja zastrzega sobie prawo wprowadzenia korekty nadesłanych tekstów.

Redakcja: Anna Niziurska, Grzegorz Pieńkowski, Jadwiga i Jerzy Wieczorek, Katarzyna Borowiec, Ks. Piotr Pilśniak

E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

"Człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego prawdziwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostatecznie przeznaczenie"