Nasz Kościół, nr 32 (04.07.2010r)

ZAMYŚLENIA NAD SŁOWEM BOŻYM

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza:

Następnie wyznaczył Pan jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Powiedział też do nich: żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie! Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi! Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże. Lecz jeśli do jakiego miasta wejdziecie, a nie przyjmą was, wyjdźcie na jego ulice i powiedzcie: Nawet proch, który z waszego miasta przylgnął nam do nóg, strząsamy wam. Wszakże to wiedzcie, że bliskie jest królestwo Boże. Powiadam wam: Sodomie lżej będzie w ów dzień niż temu miastu. Wróciło siedemdziesięciu dwóch z radością mówiąc: Panie, przez wzgląd na Twoje imię, nawet złe duchy nam się poddają. Wtedy rzekł do nich: Widziałem szatana, spadającego z nieba jak błyskawica. Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi. Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie.

Nie tylko kraje Europy zachodniej cierpią na brak powołań. Pustoszeją nie tylko klasztory Niemiec, Austrii, czy Anglii. Również Polska, od lat doświadcza znacznego spadku powołań kapłańskich i zakonnych. Dlaczego ? Praca kapłańska w dobie kryzysu moralnego i upadku wszelkich autorytetów wydaje się być coraz bardziej niewdzięczna, życie zakonne coraz mniej ciekawe dla wielu młodych ludzi.  A jednocześnie ze wszystkich stron słychać głosy dopominające się o duszpasterzy, o autentycznych świadków wiary, o duchowych przewodników. W dziesiątkach listów, jakie dostaję od czytelników tej strony coraz częściej powtarza się refren: "Nasi księża na parafii są przepracowani, nie mają czasu, a ja chciałbym (chciałabym) znaleźć duchowego przewodnika, który mi pomoże, który poświęci mi więcej czasu." Księży i duszpasterzy potrzebują nie tylko kraje misyjne, byłe kraje komunistyczne, czy parafie-pustynie w krajach Europy zachodniej. Również polskie, wielotysięczne parafie cierpią na niedobór księży i duszpasterzy, na zbiurokratyzowane duszpasterstwo i przepracowanych księży. Dlaczego ?

Co robimy w naszych domach, w naszych rodzinach, aby nie zabrakło kapłańskich i zakonnych powołań? Jaki jest nasz stosunek do księży, do zakonnic, to tych, którzy pracują w naszych parafiach? Wszystkich, którzy do mnie piszą i narzekają na brak księży pytam: "Czy chciałbyś, aby Twój syn został księdzem? Czy chciałabyś aby Twoja córka wstąpiła do klasztoru?" I najczęściej otrzymuję odpowiedź: "Nie, nie pomyślałem o tym. Nawet mi to do głowy nie przyszło Broń Boże, nie mój syn! Nie moja córka!"

 

DOBRA SPOWIEDŹ

Z lekcji religii warto przypomnieć, że do otrzymania rozgrzeszenia konieczne jest spełnienie pięciu wymagań. Katechizm nazywa je warunkami sakramentu pokuty. Po prostu spowiedź należy zaplanować i przygotować się. A to wymaga czasu.

Rachunek sumienia szkicuje panoramę mojego zła: "nie jest z ciebie taki cud!" Kontury mają być ostre. Grzech ciężki jest wtedy, gdy świadomie i dobrowolnie przekracza ktoś przykazania Boże {Dekalog) lub kościelne. Jednak zawsze trzeba zbadać kontekst grzechu, np. "jeżeli zrobione jest zło, do którego się ktoś przygotowywał: przekonuje siebie, że można, że to nic złego ", to jest już rjpważna dewastacja sumienia. W razie wątpliwości zawsze lepiej coś wyznać, niż żyć dalej w niepewności.

Żal za grzechy czyli skrucha. Wyznacza osobisty stosunek człowieka do opisanego wcześniej stanu moralnego. Polega na odważnym i pokornym uznaniu, że zrobiłem źle. Człowiek konfrontuje się ze swoimi czynami i przyznaje się do nich. Chce się od nich odciąć i uwolnić. Sens skruchy nie zależy od przeżywanych emocji, ale dotyczy sfery wiary w Boże miłosierdzie i łaskę oraz woli przemiany ku lepszemu postępowaniu.

Mocne postanowienie poprawy to jasna decyzja, że od tej spowiedzi nie chcę już grzeszyć i uczynię wszystko, co możliwe, aby tak się stało. Jednak realnym początkiem jest już samo zmniejszenie ilości konkretnego grzechu. Nie jest możliwa poprawa od razu "ze wszystkiego", ale "po kolei".

Spowiedź szczera polega na wypowiedzeniu swoich grzechów w konfesjonale. Jednym z błędów jest bezmyślny schemat wyznawania tych samych grzechów i niedostrzeganie innych. Jeżeli nie jesteś gotowy powiedzieć wszystkiego, co dyktuje rachunek sumienia - odłóż spowiedź.

Zadośćuczynienie Bogu i bliźniemu nie jest wyrazem pełnej sprawiedliwości. Spowiednik watykański o. M. Paczóski OFM Conv przypomina, że człowiek nie jest w stanie wykonać całego zadośćuczynienia. Tego dokonał za nas Chrystus na krzyżu. Z Jego zasług czerpie skuteczność każda łaska odpuszczania grzechów. Sakrament przebacza zło, ale nie usuwa automatycznie nieporządku spowodowanego grzechem. Dlatego otrzymane rozgrzeszenie domaga się - przynajmniej próby - naprawienia zła. Ma to służyć pomocą w podjęciu i wykonaniu postanowienia poprawy.

Ogólna zasada korzystania z tego sakramentu mówi o systematycznej spowiedzi, na przykład co miesiąc. W przeciwnym razie sumienie stopniowo traci wrażliwość na braki moralne i reaguje jedynie na te najpoważniejsze. Są jednak takie etapy w życiu duchowym, że trzeba przychodzić częściej.

ks. Jan

 

NAJWAŻNIEJSZE BY SIĘ STARAĆ

rozpoczynają się wakacje a wraz z nimi wyjazdy co w takim razie z niedzielną EUCHARYSTIĄ?

Element dobrej woli jest tu decydujący. Trzeba zawsze odróżnić rzeczywistą niemożność od łatwych usprawiedliwień. Wiedząc, że będziemy podróżować w niedzielę, mamy moralny obowiązek zastanowić się, czy naprawdę nie mamy możliwości takiego zaplanowania naszej podróży, wyjechania nieco później lub postoju, aby wziąć udział we Mszy św. - tłumaczy ks. Szczepaniuk. To samo dotyczy m.in. wyjazdów do pracy za granicę, wyczynowego uprawiania sportu i wyjazdów na letnie urlopy. - Zwłaszcza w tym pierwszym przypadku warto każdą taką decyzję wcześniej dobrze rozeznać: ze spowiednikiem, kierownikiem duchowym, a przede wszystkim w swoim sumieniu. Fora internetowe pełne są bowiem relacji z duchowego zagubienia Polaków, którzy nie mają możliwości uczestniczenia za granicą we Mszy św.

- Naprawdę warto przed wyjazdem zastanowić się, czy jest jakieś wyjście, być może bardziej uciążliwe lub mniej dochodowe, by jednak móc zapewnić sobie udział we Mszy św. Jeśli nie ma - rzecz trzeba by uznać za usprawiedliwioną - radzi teolog duchowości ks. dr Paweł Gwiazda. I dodaje: - W sytuacji zarobkowania daleko od "domu" równie ważne, jeśli nie ważniejsze od powinności wobec Boga, są powinności wobec rodziny, żony i dzieci.

- Jeśli wybieram miejsce na wakacje lub gdy ktoś radzi się mnie, gdzie pojechać, to zawsze zadaję pytanie: czy będę miała gdzie pójść na Mszę św. niedzielną - mówi Agnieszka Dietrich, żona i matka czwórki dzieci. - Dobry wybór to nie super warunki do odpoczynku, nie tylko pokój z widokiem na morze, ale także gwarancja pokoju ducha, który jest wtedy, gdy jesteśmy w porządku wobec Pana Boga. Trudno sobie wyobrazić, żebym wybrała miejsce, gdzie nie będę mogła pójść na Mszę św. - tłumaczy.

Jeśli wyjeżdżamy na wakacje w Polsce, to trzeba naprawdę się starać, żeby nie mieć możliwości dotarcia na Mszę św. niedzielną. Jednak pytanie w recepcji renomowanego, polskiego hotelu o to, gdzie w pobliżu odprawiane są Msze św., wywołuje wciąż konsternację. Tymczasem na zachodzie Europy, w Ameryce czy Afryce tego typu informacja jest standardem wynikającym z dbałości o turystów.

Co robić, by za granicą, nawet w miejscach egzotycznych, umożliwić sobie udział w Eucharystii? - Najlepiej zapytać - radzi teolog duchowości ks. dr Marek Szymula. - Jeśli nawet nie w hotelowej recepcji, to przecież księża także wyjeżdżają na wakacje. Być może mieszkają w tym samym hotelu, nawet za naszą ścianą. Razem z nami w grupie zwiedzają jakąś atrakcję turystyczną. Można wstać i powiedzieć na głos: "przepraszam, czy może wśród nas jest ksiądz, który będzie sprawował Mszę św. Prosiłbym o informację, ponieważ chętnie bym w niej współuczestniczył". Myślę, że żaden ksiądz by nie odmówił. Często ludzi, którzy tłumaczą się - m.in. w konfesjonale - z absencji na Mszy św. podczas wakacji za granicą pytam: "czy pytałaś się?" i najczęściej słyszę "w ogóle mi do głowy nie przyszło" - mówi ks. Szymula.

KAI

 

Rodzice wysyłający dzieci na kolonie i obozy letnie winni przekazać do kierownictwa sformułowane na piśmie żądanie, aby ich dzieciom w czasie pobytu umożliwiono spełnianie praktyk religijnych, a szczególnie udział w niedzielnej Mszy Świętej.

 

WAKACJE Z BOGIEM - ROZWAŻANIA BENEDYKTA XVI

W świecie, w którym żyjemy, wzmocnienie ciała i ducha jest niemal niezbędne, zwłaszcza dla tych, którzy mieszkają w mieście, gdzie warunki życia i jego nierzadko szaleńcze tempo pozostawiają mało miejsca na wyciszenie, refleksję, odprężający kontakt z przyrodą. Wakacje to również dni, kiedy można poświęcić więcej czasu modlitwie, lekturze i rozważaniom nad głębokim sensem życia, w pogodnej atmosferze, jaką stwarza życie rodzinne i przebywanie z najbliższymi.

Czas wakacji to także wyjątkowa okazja, by kontemplować sugestywne piękno przyrody, wspaniałą «księgę» dostępną dla wszystkich, dużych i małych. W kontakcie z przyrodą człowiek widzi siebie we właściwych proporcjach, odkrywa, że jest stworzeniem, małym a zarazem wyjątkowym, «zdolnym odkryć Boga», ponieważ jego duch otwarty jest na Nieskończoność. Przynaglany pytaniem o sens, które nurtuje ludzkie serce, dostrzega on w otaczającym go świecie ślad dobra, piękna i Bożej Opatrzności, i niemal spontanicznie otwiera się na uwielbienie i modlitwę.

Benedykt XVI
Wakacje z Bogiem
rozważanie przed modlitwą "Anioł Pański".
17 lipca 2005 — Les Combes

 

ŚWIĘTY JAN Z DUKLI

Urodził się w Dukli w rodzinie mieszczańskiej. Uczył się w rodzinnym mieście, a później w Krakowie. W młodości przebywał w pustelni na wzgórzu Zaśpit w Trzcianie koło Dukli. Opuściwszy pustelnię (ok. 1434) wstąpił do Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych – franciszkanów. Studiował w Krakowie. W zakonie pełnił funkcję gwardiana klasztoru w Krośnie w l.1438-1440, gdzie rozbudował świątynię, oraz od r. 1444 we Lwowie i ze względu na swe predyspozycje kaznodziei (w klasztorach franciszkańskich, zgodnie z poleceniem założyciela św. Franciszka z Asyżu, kaznodziejami mogli być tylko wybitnie zdolni i urobieni wewnętrznie kapłani). Pełnił też urząd kustosza kustodii- przełożonego franciszkańskiego okręgu lwowskiego. W wieku 60 lat przeszedł do utworzonego przez św. Bernardyna ze Sieny (w Polsce św. Jana Kapistrana) zakonu bernardynów. Pełnił tam również funkcje kaznodziei i spowiednika w klasztorach w Poznaniu i Lwowie. Pod koniec życia poważnie chorował i utracił wzrok. Zmarł i został pochowany we Lwowie w tamtejszym kościele bernardyńskim.

KAI

"Nigdy nie jest tak, żeby człowiek, czyniąc dobrze drugiemu, tylko sam był dobroczyńcą. Jest równocześnie obdarowywany, obdarowany tym, co ten drugi przyjmuje z miłością".