Nasz Kościół, nr 532 (02.02.2020r)

ROZWAŻANIA NAD SŁOWEM BOŻYM

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza:

Gdy upłynęły dni oczyszczenia Maryi według Prawa Mojżeszowego, rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby Go przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: "Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu". Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego. A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek sprawiedliwy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż nie zobaczy Mesjasza Pańskiego. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: Gdy upłynęły dni oczyszczenia Maryi według Prawa Mojżeszowego, rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby Go przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: "Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela". A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: "Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu". Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostawała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy. A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta Nazaret. Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.

Najstarsza nazwa dzisiejszego święta to Spotkanie. Wierna Reszta Izraela, reprezentowana przez Joachima i Annę, spotyka i rozpoznaje Mesjasza. W świątyni było obecnych bardzo wielu ludzi, ale tylko niektórym dane było rozpoznać Chrystusa w czterdziestodniowym Dziecku. Wydarzenie to jest znakiem, że Bóg nie zawodzi pragnienia tych, którzy Go oczekują. Niech dzisiejsze święto ożywi w nas i odnowi pragnienie Boga żywego. Prośmy także o przenikliwe spojrzenie wiary, abyśmy potrafili rozpoznać w wydarzeniach naszego życia Chrystusa, który przychodzi.

Ks. Maciej Zachara MIC

 

WYBUCH II WOJNY ŚWIATOWEJ OCZAMI DZIECKA CZ.I

O agresji Niemiec na Polskę mówiło się od dłuższego czasu. Była nawet przeprowadzona zbiórka złota na ewentualne uzbrojenie wojska. Ludzie w dobrej wierze oddawali na ten cel pierścionki, łańcuszki a nawet obrączki ślubne. Rząd jednak uspokajał społeczeństwo, że Hitler nie odważy się wypowiedzieć wojny, zwłaszcza, że mieliśmy silnych sprzymierzeńców Francję i Anglię. Krążyły nawet krzepiące serca słowa „nie damy nawet guzika”. Hitler istotnie wojny Polsce nie wypowiedział. Wtargnął na jej ziemie znienacka. W Grodźcu był zwyczaj, że o godzinie 5 rano buczkami z Kopalni Grodziec i Cementowni budzono robotników do pracy na I zmianę. W dniu 1 września 1939 r. (piątek) zabuczały syreny dodatkowo o 6 rano. Długo, przeciągle, przerażająco. Do buczków dołączyły dzwony kościelne i syreny straży pożarnej. Wszyscy od razu domyślili się z jakiego powodu. Wojna! A jednak wojna. Zaskoczeni ludzie wylegli na ulice. Wkrótce pojawili się pierwsi uciekinierzy z terenów przygranicznych na Śląsku. Mężczyźni, kobiety, dzieci. Całe rodziny z tobołkami w rękach i pościelą na plecach. Niektórzy jechali na rowerach lub wozach zaprzężonych w konie. Inni prowadzili ze sobą psy i kozy. Około południa do opuszczenia komisariatu zaczęli przygotowywać się policjanci, gdyż otrzymali taki rozkaz. Zaniepokojony tą sytuacją Komendant policji Adam Adamowski wezwał do siebie kilku sąsiadów oraz znanych ze swych poglądów patriotycznych mieszkańców Grodźca. Przekazał im klucze do komisariatu oraz polecenia. Z garstki tych ludzi utworzyła się tzw. straż obywatelska, która miała za zadanie pilnowanie porządku w opuszczonym przez władzę osiedlu. Planowano nawet stawić wrogowi opór. Trudno pamiętać nazwiska wszystkich tych ludzi, którzy stanowili grupę zapaleńców, zwłaszcza, że wkrótce dołączyli do nich ochotnicy. Z tych co pamiętam byli to: Stanisław Kempa, Stanisław Pasternak, Bolesław Mucha, Teofil Pasek, Franciszek Wrzeszcz. W czasie pół godziny zostały uszyte biało-czerwone opaski na rękawy, po założeniu których, ta ochotnicza straż obywatelska wyszła na ulice, aby strzec porządku po wyjeździe policji i wszystkich wyższych urzędników Kop. Grodziec, Cementowni i Gminy. Z odległego o kilkanaście kilometrów Śląska dochodziły odgłosy strzelaniny. Pojawili się pierwsi dywersanci siejąc panikę, że Hitler idzie, języki ucina, ludzi morduje. Więc mieszkańcy Grodźca zaczęli się także stopniowo wynosić z osiedla. Jedni mieli zamiar dostać się do Warszawy, inni na wschód. Młodzi chłopcy koniecznie chcieli dołączyć do wojska. W tym mój, siedemnastoletni brat Rudolf. Nasze oddziały wojskowe choć tak słabo uzbrojone w stosunku do opancerzonych i uzbrojonych po same zęby żołnierzy wermachtu oraz czołgistów dzielnie stawiały opór najeźdźcy. Choć od granicy niemieckiej dzieliło nas zaledwie kilkanaście kilometrów, pierwsze patrole niemieckie weszły do Grodźca dopiero w czwartym dniu od rozpoczęcia wojny, czyli 3 września. W sobotę 2 września dr Stanisław Karsz, który był lekarzem Kopalni Grodziec a jednocześnie rezerwowym oficerem Wojska Polskiego, otrzymał rozkaz natychmiastowego stawienia się do pułku. Wezwał więc do siebie Stanisława Kempę( byłego wójta Grodźca) i Stanisława Pasternaka (byłego więźnia politycznego) i przekazał im aparat przeciwgazowy, polecając aby dostarczyli go wycofującym się oddziałom Wojska Polskiego, w nadziei, że może się on przydać przy obronie Warszawy. Do przewozu w/w aparatu (był duży i ciężki) wypożyczono z majątku Ciechanowskich platformę na czterech ogumowanych kołach i zaprzężono do niej dwa dorodne, silne konie.

Janina Kozłowska

 

ZAMYŚLENIA

Juliusz marzył o pośmiertnej sławie ale o grobie w Tatrach chyba mu się nie śniło a tu proszę taka idea powstała . Juliuszu posłuchaj :

„Mamy więc (mielibyśmy) taki oto tatrzański monument: gdzieś na Giewoncie albo na Kościelcu (wedle pomysłu Sienkiewicza), albo gdzieś na hali pod Ornakiem lub pod Sarnią Skałą (wedle pomysłu Witkiewicza) stałby, rozkładając swe potężne skrzydła, ogromny anioł z brązu (nadludzkiej a nawet nadanielskiej wysokości i dlatego widoczny zewsząd – z Krupówek i ze szczytu Gubałówki, a przy dobrej pogodzie może i z Krakowa), za otwartymi na wieki skrzydłami anioła i za zamkniętą (też na wieki) granitową bramą stałaby trumna ze zwłokami Słowackiego, a ku aniołowi i ku jego rozłożonym skrzydłom, i ku odwiecznej trumnie za zamkniętą bramą wędrowaliby skalnymi ścieżkami (również całkiem nieźle widoczni z Gubałówki) polscy pielgrzymi. Trudno zrozumieć dlaczego ten wspaniały pomysł dwóch naszych pisarzy nie został zrealizowany – i dlaczego Słowackiego pochowano, kiedy wreszcie było to już możliwe, w wilgotnych ciemnościach wawelskich podziemi, a nie w niedostępnej ścianie Giewontu. Pewnie stało się tak dlatego, że właśnie tacy jesteśmy my, Polacy: coś sobie pięknie wymyślimy, ale nie potrafimy tego zrealizować – i zaraz też o tym, że coś pięknego wymyśliliśmy, zapominamy.

(Jarosław Marek Rymkiewicz „Słowacki. Encyklopedia"; hasło Grób w Tatrach)

Grzegorz Pieńkowski

 

ŻYCZENIA

Wszystkim obchodzącym w najbliższym tygodniu imieniny, rocznice urodzin i rocznice zawarcia sakramentu małżeństwa, życzymy szczególnego błogosławieństwa Bożego, opieki Matki Bożej, potrzebnych łask i wstawiennictwa św. Patronów

Życzy Redakcja NK

 

 

Redakcja: Jadwiga i Jerzy Wieczorek, Grzegorz Pieńkowski, ks. Piotr Pilśniak

E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Życzenia, artkuły oraz wiersze można przysyłać pocztą elektroniczną na adres NK.

Redakcja zastrzega sobie prawo wprowadzenia korekty nadesłanych tekstów.

Nr konta parafii: 42 2490 0005 0000 4500 3360 5563

"Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi"