Nasz Kościół, nr 58 (02.01.2011r)

ZAMYŚLENIA NAD SŁOWEM BOŻYM

Słowa Ewangelii według świętego Jana:

Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Pojawił się człowiek posłany przez Boga - Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz /posłanym/, aby zaświadczyć o światłości. Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było /Słowo/, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego - którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę,, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy. Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie. Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali - łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, /o Nim/ pouczył.

Czym jako chrześcijanie winniśmy się różnić w życiu, tak na co dzień, od innych? Zdziwicie się, gdy powiem, że powinniśmy być mądrzejsi. Nasze spojrzenie na świat, na trudne sprawy, na życie winno być pełniejsze, doskonalsze, mądrzejsze.

Tak być powinno. W życiu należy kierować się nie mądrością ludzką, ale Bożą. Nie przesadzę, gdy powiem, że dzieje chrześcijanina, dzieje każdego z nas, to historia współpracy ludzkiej słabości z Bożą mądrością. O tym mówią nam dzisiejsze czytania.

Słowa prologu św. Jana można odczytać i tak: „Na początku była Mądrość, a Mądrość była u Boga i Bogiem była Mądrość. Wszystko przez nią się stało, bez niej nic się nie stało /.../. Mądrość zamieszkała wśród ludzi, do swoich przyszła, a swoi jej nie przyjęli”.

Myślę, że nikogo nie obrażę, gdy posłużę się porównaniem. Pustą, zarozumiałą kobietę pokochał bardzo mądry, taktowny mężczyzna. Zawarli ślub. Mąż zamieszkał z żoną przekonany, że potrafi kierować ich wspólnym życiem, aż do pełnego szczęścia. Był pewny, że żona go zrozumie, że uzna jego racje... Kobieta chciała jednak rządzić sama. Mąż musiał siedzieć cicho. Ustępował przez długi czas sądząc, że się opamięta, że dostrzeże pomyłkę. Upominał, zwracał uwagę na bezsensowność takiego postępowania, aż w końcu usłyszał: „Jak ci się nie podoba, to sobie idź!” I poszedł. Żona go nie zrozumiała. Ciasna głowa odrzuciła mądrość. Podobnie było z nami. Bóg zamieszkał w nas, ale powiedzmy sobie szczerze, czy chcieliśmy, by On był z nami? Czy chcieliśmy otworzyć się na Jego mądrość? Jak często liczyliśmy się z Jego wolą? Ileż to razy stawialiśmy na swoim? Dlaczego dziś, w dwudziestym wieku, odważam się mówić do was o Ewangelii? Dlatego, bo ufam, że każdy chce być mądry, że każdy jest gotów przyjąć do domu mądrego Przyjaciela. Jak planując małżeństwo czekaliście na zamieszkanie razem ze współmałżonkiem wiedząc, że ubogaci was swoją miłością, tak trzeba, byście przyjęli na mieszkanie Bożą Mądrość.

Gdy ona wami pokieruje, wygracie życie, odkryjecie wielkie szczęście płynące z kontaktu z kochającą Mądrością. Jej oczami zobaczycie świat, innych ludzi, siebie... Wówczas wszystko nabierze zupełnie nowej wartości.

 

JAKI SYLWESTER, TAKI CAŁY ROK

W minionych wiekach, kiedy przychodziła zima, do ulubionych rozrywek Lachów należały kuligi, ogniska na mroźnym powietrzu, polowania i wystawne bale urządzane w dworkach szlacheckich. A jak się dzisiaj bawimy, kiedy mróz szczypie w policzki?

Z tym pytaniem postanowiłem zmierzyć się w kontekście nadchodzącej wielkimi krokami nocy sylwestrowej, nocy, z którą związanych jest wiele mitów i przesądów – mówi się przecież, że „jaki sylwester, taki cały rok” – ale przede wszystkim myślimy o niej w kontekście dobrej zabawy.

No właśnie, co tak naprawdę młodzi Polacy myślą o tej nocy? Jak się do niej przygotować? Jak świętować? Tankując paliwo, wysłałem do kilku moich znajomych SMS-a o treści: „Napisz e-maila: Jak można spędzić dobrze sylwestra? Podaj propozycje, wymień zagrożenia!” Celowo pominąłem tych, o których wiem, że rodzice mogą zafundować im sylwestra w górskim kurorcie. Szukałem takich, którzy z prozaicznego powodu – braku kasy – zostają w domu.

Domówki i pijani idioci

Pierwsza odpowiedź, jaką otrzymałem po przyjeździe do domu, nie miała nic wspólnego z magią kuligów i balów. Kacper, tegoroczny maturzysta i ministrant, wykazał się iście męską pragmatyką: „Generalnie, jeżeli chodzi o sylwestra, to najlepiej jest go spędzić w gronie przyjaciół, tylko żeby to byli tacy prawdziwi przyjaciele, o których wiemy, jak w różnych sytuacjach się zachowują, np. po wypiciu, jakie jest ich zachowanie, czy łapią zamułę, są nerwowi lub szukają zaczepki. Warto też jest nawet w najmniejszy sposób zaplanować, co się będzie robiło, co i z kim piło. Miejsce spędzania sylwestra też może być różne, bo nigdy nie wiadomo tak naprawdę, gdzie będziemy balować, chociaż fajnie jest, gdy się załatwi chatę czy nawet altanę na działkach, jak mieliśmy rok temu. Wtedy wiadomo, że trzeba zachować jakiś umiar, bo samemu się odpowiada za lokum. Trzeba też uważać na pijanych w drodze na rynek, by ich nie prowokować mówieniem, że się z nimi nie napijesz za Nowy Rok, bo można dostać. Tak więc dobrze jest wiedzieć gdzie i z kim, i ile, i czego!”.

Szokujące? Chyba nie - większość e-maili, jakie otrzymałem, zawierała podobne wskazówki i sugestie. Staśka z Suwałk również uważa, że najlepsze imprezy są w gronie sprawdzonych przyjaciół: „Najlepszym sposobem jest domówka – w gronie znajomym, żeby można było potańczyć, pośmiać się bez skrępowania i coś poodwalać - krzywe fazy i te sprawy. Noo, to najlepszy sposób jak na razie dla mnie”. Podobnie jak Kacper, jako zagrożenie wymienia „bandy pijanych idiotów, chodzących i straszących na dzielni”.

Zatem dwie wskazówki już mamy: impreza w gronie dobrych przyjaciół i uwaga na pijanych agresorów – może być groźnie! Wniosek? – lepiej zostać na „domówce”, niż kręcić się po mieście.

Czy warto okłamać rodziców?

Zanim jednak wyjdziesz na imprezę, może warto przemyśleć sprawy, czy już nadszedł twój czas, czy nie lepiej dla własnego bezpieczeństwa zostać w domu, zobaczyć coś fajnego w telewizji lub po prostu świętować z rodzicami. „Sylwester – iść czy nie? – napisała Ewa, uczennica szkoły katolickiej. – Na początku: w ogóle nie ma o czym mówić! Oczywiście, że iść! I to nie licząc się specjalnie z tym, że trzeba będzie może okłamać rodziców, jeśli chodzi o liczbę osób (zwłaszcza chłopców), obecność alkoholu, osoby dorosłej itd.

Najlepiej powiedzieć: «Będę nocowała u przyjaciółki – z jeszcze dwiema koleżankami. Taki babski wieczór. Pogadamy, będziemy oglądać filmy, jeść popcorn, obejrzymy fajerwerki, a potem oczywiście pójdziemy spać, najpóźniej o pierwszej!» Bo przecież nic się nie liczy, gdy w perspektywie masz całą noc na imprezie, gdzie będzie chłopak, do którego wzdychasz od roku, koleżanki, które wyśmieją cię, jeśli nie przyjdziesz... Będziesz tańczyć, dobrze się bawić. Nareszcie!”

Nie ukrywam, że wyznania licealistki lekko mnie zdziwiły, ale dziewczyna przeżywa swoją pierwszą miłość i może dlatego dla kilku chwil spędzonych w obecności ukochanego jest gotowa poświęcić tak wiele – nawet zaufanie rodziców. Na szczęście w drugim e-mailu dodała: „No dobra, potem przychodzi chwila zwątpienia. Czy warto? Czy warto narazić się na złość rodziców, gdy dowiedzą się, gdzie naprawdę byłaś, całą noc w domu bez osoby dorosłej, z alkoholem, z bandą upitych rówieśników, zwłaszcza chłopców… Ale ty patrzysz tylko na plusy. Szczególnie w czasie planowania imprezy...”.

Czytając e-maila od Ewy, poczułem po raz kolejny dramat dorastania. Z jednej strony chcesz być z przyjaciółmi i dlatego jesteś gotowy zrobić wiele głupstw, aby zasłużyć na akceptację grupy, ale po drugiej stronie są oni – rodzice – z nakazami, zakazami i miłością. Kto jest ważniejszy? Czy jedna noc ma przekreślić zaufanie na cały rok? Wierzę, że jesteś rozsądny/a i sam/a wyciągniesz wnioski…

Nie dać się zmusić do niczego wbrew sobie!

Nawet kiedy rodzice zgodzą się na twój udział w wymarzonej zabawie sylwestrowej,  a może właśnie wtedy, kiedy masz u nich kredyt zaufania i pozwalają ci balować, nie stawiając zbędnych pytań, warto stanąć na wysokości zadania i zachować się jak trzeba. A jak trzeba? Jan Paweł II powiedział: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od Was nie wymagali”. Staśka zapytana, na co trzeba uważać podczas nocy sylwestrowej, wymieniła trzy zagrożenia: „kolegów pod wpływem; prochy – żeby nikt nie dosypał niczego do napojów; na siebie – żeby nie dać się zmusić do niczego wbrew sobie! Nie chcesz pić - nie pij, będziesz czysty przed sobą”.

Michał z Żyrardowa dodaje, że dla wielu osób noc sylwestrowa to noc bez reguł. Tak jakby tych kilkanastu godzin wszystko było wolno. Dlatego to właśnie tej nocy wiele młodych osób decyduje się, najczęściej pod wpływem „przyjaciół”, na różnego rodzaju inicjacje – pierwsze razy: w alkoholu, narkotykach, seksie. Michał opowiada, że dwóch kolegów namawiało go kiedyś na imprezie przez trzy godziny, aby zapalił „jointa”. „Broniłem się pół nocy, ale na koniec zapaliłem. Do dzisiaj mam z tym problemy, nie umiem zerwać z paleniem…”. Jaka wskazówka? Nie daj się zmusić do niczego wbrew sobie! Będziesz czysty przed sobą, a to jest gwarancja dobrej zabawy – nie tylko w jedną noc, ale przez całe życie.

Zagrożenia chyba brak

A co, jeśli mnie to wszystko nie kręci? „Jeśli ktoś nie lubi tej szopki, która jest wokół sylwestra, może ten czas spędzić na modlitwie – napisał Krzysiek z Bełchatowa – Na pewno w jakiejś parafii w mieście jest całonocne wystawienie Najświętszego Sakramentu. A jeśli już doszliśmy do wniosku, że modlitwy wystarczy, możemy iść na sylwestra przy parafii. Na pewno jakaś grupa organizuje imprezę bezalkoholową; można wejść, porozmawiać itd. Zagrożenia chyba brak!”

Ks. Przemysław Kawecki.

 

INFORMACJE

Zapowiedzi przedślubne:

  • Damian Mastalerz, kawaler z naszej parafii i Agnieszka Baranowska, panna z parafii pw. św. Stanisława BM w Czeladzi

Zmarli:

  • Stanisław Łasica

 

ROZPOCZĘLIŚMY NOWY ROK...

Jaki będzie? - zadajemy sobie dziś pytanie. Przychodząc do kościoła zawierzamy wszystkie sprawy, każdy dzień naszego życia Świętej Bożej Rodzicielce i prosimy pokornie, aby się nami opiekowała, aby wyjednywała u Boga potrzebne dla nas łaski, aby wspierała… Niech ten Nowy Rok 2011 będzie dla Was, Drodzy Parafianie i Czcigodni goście, rokiem przede wszystkim nadziei! Rokiem patrzenia z optymizmem na otaczający nas świat i zdarzenia. My należymy do Boga, któremu dziś dziękujemy i prosimy: Panie bądź z nami. Panie, nie opuszczaj nas. Panie błogosław Świat, Ojczyznę i nas, tutaj dziś obecnych! Niech tan rok będzie szczęśliwy, pełen radości, odwagi i siły. Nade wszystko niech będzie Rokiem Pokoju! Przeżywając dziś Światowy Dzień Pokoju, prosimy o pokój dla całego świata, dla Polski i dla rodzin naszych! Bądźcie silni Bogiem i wsparci orędownictwem Matki Bożej wkraczajcie z nadzieją w nowe dni rozpoczętego roku. Niech Wam Bóg błogosławi!

Ks. Proboszcz

"Starajmy się tak postępować i tak żyć, by nikomu w naszej Ojczyźnie nie brakło dachu nad głową i chleba na stole, by nikt nie czuł się samotny, pozostawiony bez opieki"