Nasz Kościół, nr 154 (04.11.2012r)

ROZWAŻANIA NAD SŁOWEM BOŻYM

Słowa Ewangelii według świętego Jana:

Jeden z uczonych w Piśmie zbliżył się do Jezusa i zapytał Go: Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań? Jezus odpowiedział: Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych. Rzekł Mu uczony w Piśmie: Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznieś powiedział, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. Jezus widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: Niedaleko jesteś od królestwa Bożego. I nikt już nie odważył się więcej Go pytać.

Dziś wielu ludzi, nawet duchownych, usłyszałoby podobną odpowiedź Jezusa „niedaleko jesteś od królestwa Bożego”. Wielu bowiem dobrze wie, że trzeba kochać Boga i ludzi, ale nie kocha. A różnica jest wielka. Oto młoda kucharka przyniosła przepis na ptysie. Była przekonana, że może zaprosić koleżanki na herbatę i popisać się dobrymi ptysiami. Idealnie zrealizowała przepis, ale zamiast wysokich ciastek wyciągnęła z pieca okrągłe i ciągnące się jak guma placki. Wiedzieć, a umieć to wielka różnica. Znajomość książki kucharskiej nikogo nie czyni kucharzem. Tej sztuki trzeba się uczyć długo. Podobnie jest i z miłością. Jej też trzeba się uczyć długo. A jeśli uwzględnimy fakt, że pierwsze przykazanie wzywa do miłości Boga całym sercem, całą duszą, całym umysłem i całą mocą, to okazuje się, iż jego realizacja jest wyjątkowo trudna. Jesteśmy gotowi kochać Boga połową serca, przynajmniej jakiś procent winien być dla nas. Zanim człowiek odkryje, że miłość godna Boga zawsze jest w stu procentach — upływają lata. Podobnie jest z miłością bliźniego „jak siebie samego”. Wielu nie umie kochać siebie, jakże zatem potrafi kochać bliźniego? Jezus wezwał uczonego w Piśmie do przejścia od teoretycznej wiedzy do praktyki, wezwał go do realizacji pierwszego przykazania. Był w tej szczęśliwej sytuacji, że wiedział już, co ma w życiu robić, ale realizacja była dopiero przed nim. Rzecz w tym, że zbawienia dostępuje się należąc do królestwa. Można umrzeć niedaleko Królestwa Bożego i nie osiągnąć zbawienia. W tym kontekście można dostrzec jeszcze jedną ważną prawdę. Człowieka można podprowadzić „niedaleko od królestwa Bożego”, bo można go o nim pouczyć. Nikt jednak, nawet sam Bóg, nie może go do królestwa wprowadzić. To dokonuje się przez dobrowolne doskonalenie miłości.

Ks. Edward Staniek

 

O WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH

Smutek i cisza idą pod rękę
Na cmentarz, na miejsce święte
Wszystkich Świętych - 1 listopada
Człowiek zapala znicze i kwiaty składa
Zmącona niepokojem myśl
Chciałaby gdzieś biec
Do niebios bram zapukać
Tam bliskich zmarłych szukać
Tęsknotą zmęczona
Nadzieją uskrzydlona
Las krzyży ogarnia i woła
Memento mori !

Halina Bilczyńska

 

ROZMYŚLANIA NA DZIEŃ ZADUSZNY

Smętek, martwota, ciszy siedliska
Zapomniane cmentarzyska
Zadumy kotliska
Przyzywają zmarłych bliskich
Na pamięć i wspomnienia
By ocalić ich od zapomnienia
Z nadzieją ku niebu podnoszę oczy
Choć pielgrzymka na ziemi wciąż toczy się, toczy...

Halina Bilczyńska

 

ŚMIERĆ BLISKICH - JAK JĄ PRZEŻYĆ??

Pierwszą reakcją na wiadomość o śmierci bliskiej osoby zwykle jest szok i zaprzeczenie. Osoba osierocona doświadcza jakby „zamrożenia” emocjonalnego: intelektualnie rozumie znaczenie zaistniałego faktu, ale weń nie wierzy. Mechanizm zaprzeczania jest reakcją, która rodzi się w nas w sytuacjach, kiedy staje przed nami konieczność zaakceptowania trudnej, bolesnej rzeczywistości lub znaczącej zmiany w życiu.

W każdym z nas istnieje silna obawa przed śmiercią, co jest reakcją naturalną i samozachowawczą. Pewnie dlatego problemy związane z końcem życia najczęściej są tematami tabu; staramy się ich nie poruszać, choć każdy z nas posiada pewne uczucia i postawy względem śmierci, nawet jeśli niechętnie dopuszcza je do głosu. Prędzej czy później, tracimy jednak kogoś bliskiego. To może być rodzic, dziecko, współmałżonek, przyjaciel. Zawsze takiej stracie towarzyszy żal i cierpienie. Sposób, w jaki reagujemy na utratę bliskiej osoby zależy od tego, jakiego rodzaju relacje nas z nią łączyły. Im silniejsze były te emocjonalne związki, tym bardziej osoba osierocona będzie czuła się okaleczona i pusta; ma to również wpływ na długość czasu trwania żałoby, która jest naturalną reakcją. Zwykle ten stan samotności i pustki trwa około roku, ale gdy żałoba przeżywana jest nieprawidłowo, zdarza się, że wydłuża się nawet do kilku lat.

To niemożliwe

Pierwszą reakcją na wiadomość o śmierci bliskiej osoby zwykle jest szok i zaprzeczenie. Osoba osierocona doświadcza jakby „zamrożenia” emocjonalnego: intelektualnie rozumie znaczenie zaistniałego faktu, ale weń nie wierzy. Mechanizm zaprzeczania jest reakcją, która rodzi się w nas w sytuacjach, kiedy staje przed nami konieczność zaakceptowania trudnej, bolesnej rzeczywistości lub znaczącej zmiany w życiu. Jest to reakcja obronna; trwa zazwyczaj kilka dni. Pierwszym ważnym zadaniem, które staje przed osobą osieroconą, jest przyznanie, że bliski nie żyje, i zaakceptowanie tego faktu, czyli emocjonalne zrozumienie, że strata jest nieodwracalna.

To ich wina

Kolejny etap, pojawiający się w miarę uświadamiania sobie realności straty, wiąże się z doświadczaniem uczucia buntu, żalu, złości, np. na Pana Boga czy na lekarzy. Może pojawić się wówczas chęć pozbycia się tych emocji poprzez odcięcie się od nich, zaprzeczenie im, bo wydaje się, że dzięki temu unikniemy bólu i rozpaczy. Czasem uciekamy w przesadną aktywność, innym razem w alkohol lub leki. Ból w żałobie może mieć zarówno wymiar emocjonalny, jak i fizyczny, i nie ma sposobu, żeby go uniknąć. Postawa zaprzeczenia, odrzucenia bólu może prowadzić do poważniejszych objawów fizycznych i przedłużyć proces zdrowienia. Bowiem nasza emocjonalność działa według zasady sprzężenia zwrotnego: im bardziej uciekamy od emocji i usiłujemy im zaprzeczyć, tym bardziej negatywnie oddziałują one na nasze życie. Znacznie lepszym rozwiązaniem jest zaakceptowanie uczuć, co umożliwia świadome przeżycie procesu żałoby. Odczuwanie bólu po śmierci kogoś bliskiego jest trudne, ale istotne: pozwala wrócić do równowagi. Osierocony człowiek ma prawo rozpaczać, silne emocje muszą znaleźć ujście. Powstrzymywanie się od okazywania żalu tylko pogarsza sytuację. Natomiast bardzo pomaga rozmowa o tym, co przeżywamy, z osobą, do której mamy zaufanie, a także modlitwa, w której powiemy Bogu o swoim cierpieniu, oraz płacz i uzewnętrznienie uczuć.

Nie mogę sobie poradzić

Trzecie stadium procesu żałoby wiąże się z tzw. dezorganizacją charakteryzującą się niezdolnością do pracy i trudnościami w funkcjonowaniu w obrębie rodziny. Bardzo często pojawiają się wyrzuty sumienia, napady lęku i paniki z towarzyszącą im bezsennością, brakiem apetytu, zaburzeniami pracy serca i innymi objawami somatycznymi, a także utrata zainteresowań oraz stany depresyjne. Wspomnienia i myśli koncentrują się wokół zmarłej osoby, często występuje poczucie jej obecności, czasem iluzje lub halucynacje. Ceremonia pogrzebowa spełnia tutaj bardzo ważną rolę – jest czynnikiem wyzwalającym i ma ogromne znaczenie dla przeżycia rozstania. Otoczenie osób bliskich, współprzeżywanie cierpienia, możliwość wyrażenia żalu i bólu przynoszą ukojenie. Kilka dni po pogrzebie może pojawić się kolejna fala bólu, rozpaczy i wspomnień.

Będzie inaczej – nie znaczy: źle

Kolejnym krokiem, który musimy wykonać, przechodząc przez proces żałoby, jest przystosowanie się do nowej sytuacji. Kiedy umiera ktoś bliski, wraz z nim tracimy w pewnym stopniu nasz dotychczasowy sposób życia. Odczuwamy więc żal nie tylko z powodu utraty kogoś kochanego, ale i tęsknoty za tym dawnym stylem życia. Wydaje nam się, że życie jest puste, bezbarwne, bezsensowne. Jest to normalna reakcja, ale po okresie głębokiego żalu przychodzi czas na reorganizację, czyli powracanie do zdrowia, i akceptację nowego stanu rzeczy. Nieobecność kochanej osoby zostaje zaakceptowana jako realny fakt; członkowie rodziny zaczynają normalne życie. Konieczne jest jego przeorganizowanie i otwarcie na innych. W tej fazie zdrowienia trzeba zacząć budować nowe poczucie własnej tożsamości, zacząć na nowo zajmować się swoimi potrzebami, wychodzić do innych i podejmować aktywność życiową. U niektórych osób może pojawić się poczucie nielojalności wobec zmarłego, gdy zaczynają myśleć o radościach, nowym sposobie spędzania czasu czy zabawie z przyjaciółmi. Warto pamiętać, że utrzymanie w sercu miejsca dla zmarłego i pamięć o nim nie muszą wykluczać radości z życia. Na początku trudno nam uwierzyć, że cierpienie kiedyś przestanie być dominującym stanem. Z czasem jednak zmienia się jego nasilenie, a częstotliwość odczuwania żalu zmniejsza się. Nie powinno stanowić to powodu do wyrzutów sumienia, bowiem odnajdywanie blasków życia, a nie tylko jego cieni, nie świadczy o zapomnieniu.

Czas leczy rany

W większości przypadków problem związany ze śmiercią w rodzinie rozwiązuje się sam – mówiąc dość banalnie – leczy go po prostu czas. Jednak około 25% osób, które utraciły kogoś bliskiego, potrzebuje pewnej szczególnej pomocy. Do jej szukania powinny skłonić następujące objawy: przedłużenie typowego okresu żałoby (ponad rok), brak okazywania uczuć bólu, żalu, przygnębienia, pogłębiająca się izolacja społeczna, wrogość wobec osoby utraconej (na zasadzie: „Dlaczego mnie opuściłeś?”), zachowania autoagresywne, myśli i próby samobójcze czy też poważne zaburzenia zachowania, np. ucieczki z domu, szkoły, zażywanie narkotyków, zaburzenia seksualne. Pomoc psychologiczna jest wówczas konieczna. Pamiętajmy, że doświadczenie śmierci kogoś bliskiego uaktywnia w nas oprócz perspektywy psychologicznej także perspektywę duchową. Uświadamia nam, że i nas czeka to samo. A żyjąc na co dzień w pośpiechu, tracimy z oczu właściwą perspektywę, traktując nasze doczesne życie jako zasadniczy punkt odniesienia i wartościowania. Ta zmiana perspektywy i odnalezienie sensu życia także w kategoriach wiary będą tutaj pomocne. Bo „życie Twoich wiernych, Panie, zmienia się, ale się nie kończy…”.

Beata Helizanowicz źródło: katolik.pl

 

INFORMACJE

Zmarli:

  • Waldemar Wieczorek
  • Władysława Regulska
  • Zenon Grabara

 

ŻYCZENIA

Z okazji 71. rocznicy urodzin, życzymy Panu Stanisławowi Sochackiemu, aby Dobry Bóg błogosławił, obdarzał potrzebnymi łaskami, Matka Boża nieustannie otaczała swoją miłością i opieką, a święci Patronowie niech wyjednują potrzebne łaski. Dziękujemy za piękną posługę, jaką Pan wykonuje dla naszej wspólnoty parafialnej!

Życzy Redakcja „NK”


Wszystkim obchodzącym w najbliższym tygodniu imieniny i rocznice urodzin oraz rocznice zawarcia sakramentu małżeństwa, życzymy szczególnego błogosławieństwa Bożego, opieki Matki Bożej, potrzebnych łask i wstawiennictwa św. Patronów

Życzy Redakcja „NK”

 


Redakcja: Anna Niziurska, Joanna Stępień, Anna Dudek, Grzegorz Pieńkowski, Jadwiga i Jerzy Wieczorek, Katarzyna Borowiec, Ks. Piotr Pilśniak

E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Życzenia, artkuły oraz wiersze można przysyłać pocztą elektroniczną na adres NK.

Redakcja zastrzega sobie prawo wprowadzenia korekty nadesłanych tekstów.

"Starajmy się tak postępować i tak żyć, by nikomu w naszej Ojczyźnie nie brakło dachu nad głową i chleba na stole, by nikt nie czuł się samotny, pozostawiony bez opieki"