Nasz Kościół, nr 35 (25.07.2010r)

ZAMYŚLENIA NAD SŁOWEM BOŻYM

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza (11, 1-13)

„Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: „Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów”. A On rzekł do nich: „Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo. Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień, i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczymy każdemu, kto nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie”. Dalej mówił do nich: „Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: »Przyjacielu, użycz mi trzech chlebów, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać«. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: »Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie«. Mówię wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Jeżeli którego z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”.

Chyba każdy człowiek – może nawet niewierzący też – odczuwa niekiedy nieodpartą potrzebę modlitwy. Chcielibyśmy wtedy podzielić się swoją radością, wdzięcznością, żalem czy pragnieniami z kimś, kto nas na pewno zrozumie, kto potrafi dzielić z nami nasze uczucia, kto potrafi pomóc. To wielkie szczęście, jeśli mamy kogoś zaufanego i pewnego: przyjaciela, małżonka, brata. Ale to nam jednak nie wystarcza, chcielibyśmy, żeby to nie był tylko człowiek – potrzebujemy jeszcze Boga...

To niesamowite, że możemy modlić się bez lęku, modlić się do Boga, który jest miłością, który jest troskliwy, który opiekuje się, przebacza, pomaga, wyzwala. Do Boga, który jest naszym Ojcem. Bardzo nieszczęśliwi są ludzie, którzy nie doświadczyli w dzieciństwie ojcowskiej miłości, albo doświadczyli jej wypaczenia. Właściwie są na całe życie upośledzeni. Trudno jest im zrozumieć, że mają jeszcze innego Ojca – Ojca, który jest w niebie. Poznać tego Ojca mogą przez modlitwę. Nauczył nas jej Jego Syn. Tylko On wie kim jest Bóg i tylko On może o Nim pouczyć. Więc uczy nas, że Bóg jest święty i godzien uwielbienia, że mamy Go wysławiać i z utęsknieniem wyczekiwać przyjścia Jego królestwa. Zna też nasze codzienne potrzeby, wyrażone w symbolu powszedniego chleba i zapewnia, że Bóg jest na nie wrażliwy, że na pewno nam nie odmówi tego, co służy do życia. I chociaż bezpośrednia troska o chleb spoczywa na nas i jest zależna od naszej pracy, Bóg chce, byśmy tę pracę podejmowali razem z Nim, z Jego błogosławieństwem.

ks. Mariusz Pohl

 

SIERPIEŃ...

O pijaństwie to można zawsze... i cokolwiek by się nie mówiło dla jednych będzie to pożyteczne dla innych zaś będzie solą w oku. Jak by nie patrzeć pijaństwo stanowi dla nas zręczną zasłonę do ukrycia swoich własnych nałogów. Jest kogo wytknąć palcem, jest do kogo się porównać. Tymczasem za tym parawanikiem rosną nasze drobne grzeszne przyzwyczajenia. Czemu od razu nazywać je grzesznymi skoro jesteśmy z nimi tak związani i robimy z naszej strony wszystko aby dla nich znaleźć jakieś mądre usprawiedliwienie.

Tak to już jest gdy ktoś chce coś osiągnąć szuka sposobu jak to uczynić, natomiast jeśli się nie chce szuka się usprawiedliwienia. Wyszukiwanie usprawiedliwień dla naszych słabostek to jest to co nam najlepiej wychodzi: Budujemy specjalne teorie wg. których np. popołudniowa kawa pozwala nam się skupić, piwo najlepiej gasi nasze pragnienie, brazylijski serial w telewizji pozwala na chwilę relaksu (jak by trwał od rana do wieczora to ta chwila trwała by całą dobę) nie wspomnę już o uzależnieniu od komputera bo wszedłem na śliski dla mnie temat i może lepiej powstrzymam się od komentarza. Problem nie tkwi w posiadaniu przez nas takich czy innych przyzwyczajeń ponieważ takowe są udziałem każdego, problemem jest zdefiniowanie ich, określenie co jest złe a co dobre (tylko nie według swojej subiektywnej oceny) oraz rozpoczęcie walki ze złymi przyzwyczajeniami (nałogami). Rozpoczynający się miesiąc sierpień w świadomości Polaków zapisał się jako miesiąc walk z naszymi wadami narodowymi. Pijaństwo jest tylko jedną z tych wad i ostatnimi czasy zostaje przynajmniej częściowo wyparte przez inne nałogi, które chociaż niedostrzegane są nie mnie groźne a przez swoje zróżnicowanie są znacznie trudniejsze do opanowania i skutecznej walki z nimi. Nie łudźmy się, żadna ustawa nie wyleczy nałogowego palacza, narkomana czy lekomana. Żadne też działania na szczeblu władz nie uwolnią nas od rozlicznych drobnych nałogów. Z nimi musimy uporać się sami. Sierpień ze względu na rozliczne wydarzenia historyczne bliskie sercu każdego Polaka jest doskonałym czasem do podjęcia walki ze swoim nałogiem. Nawet gdy nałóg ten jest taki przyjemny i pozornie nieszkodliwy warto włożyć odrobinę wysiłku aby się go pozbyć. Nie trzeba wiele czasami wystarczy tylko chcieć.

 

DYNDAJĄCY KRZYSZTOF

Ta... szybkie samochody to jest to co mężczyźni lubią na ogół najbardziej. Gaz... kopytko i ogień! tylko koła zapiszczą a św. Krzysztof zawieszony przy kluczach w stacyjce z podziwu zacznie się kołysać. Za kierownicą siadam prawie codziennie (no, może nie prawie) toteż siłą rzeczy jestem świadkiem wielu przedziwnych sytuacji, które rozgrywają się na naszych drogach.

Sytuacje z pozoru zwyczajne, jednak dostrzeżone stają się dla mnie źródłem dobrego humoru dostarczając temat do kpin na cały dzionek. Oto jedna z nich: Stoję na skrzyżowaniu, obok mnie stoi całkiem przyzwoita zachodnia fura. Oczekując zmiany świateł odruchowo rzuciłem okiem do wnętrza, moją uwagę przykuł zawieszony na lusterku różaniec. Pomyślałem z sympatią "katolik". Tymczasem światła zmieniły barwę na zieloną i stojący obok z piskiem opon ruszył do przodu prezentując przyklejoną na tylnej klapie naklejkę "devil" wzbogaconą odpowiednim wizerunkiem (dla nie zorientowanych devil z ang. szatan). Ruszyłem i ja, tyle że bez popiskiwania oponami, zastanawiając się jak też można pod jednym dachem (na dodatek samochodowym) pogodzić te dwa przeciwstawne wizerunki. Na odpowiedź nie czekałem zbyt długo. Mój czołg mimo że nie F-16 i gąsienicami nie potrafi palić asfaltu jednak na odcinku poza miastem, towarzysz ze skrzyżowania znów znalazł się w zasięgu mojego wzroku i jakież było moje zdziwienie gdy przejeżdżając obok budki przystankowej przystanął i z otwartych drzwi wyrzucona została reklamówka z odpadami (jak świat światem nigdy nie widziałem zamontowanego kosza na śmieci w tym przystanku). Widocznie różaniec należał do poprzedniego właściciela i osiadający na nim kurz od dłuższego już czasu nie był wycierany rozmodlonymi palcami. Takich przykładów jak ten można by przytaczać pęczkami, dają nam one obraz tego jak dalece nasza religijność została wypatrzona przez fetyszyzm. Pobożne gadżety zamiast przybliżyć nam wiarę spełniają rolę talizmanów, czy też nic nie znaczących ozdóbek. Podobnie jak z naszą wiarą za kierownicą: niby katolicy a przepisy drogowe to dla początkujących a nie nas wytrawnych kierowców. Wszelkie nakazy, zakazy, ograniczenia jak policjant nie widzi to łamać!... Czy tak naucza nasza wiara? A jak łamanie przepisów drogowych ma się do piątego przykazania? Co na to Św. Krzysztof dyndający przy kluczykach w naszym aucie? Chciało by się westchnąć do niego aby dał co poniektórym przynajmniej odrobinę więcej mocy rozumu niż mocy silnika w ich maszynach. Na koniec należało by przypomnieć tym wszystkim, którzy siadają za kierownicę po jednym głębszym, że św. Piotr został ostatnio wyposażony w alkomat a przed bramą niebieską zainstalowano foto-radar, tak że może się nam nie udać...

 

KAPLICZKI

Czy wiecie, po co przy drogach stawiano kapliczki? Pobożne znaki drogowe stawiane przez wierzących ludzi? Jedne stoją na pamiątkę ważnych wydarzeń inne dla upamiętnienia tragedii, która miała tam miejsce, jeszcze inne (zwłaszcza te maryjne) służyły do oddania czci Bogu jeśli do kościoła odległość była znaczna, niektóre stawiano też na rozstajach dróg aby wskazywały właściwą.

Podobnie jak znaki drogowe przypominają o pewnych zasadach poruszania się po drogach, tak i przydrożne kapliczki miały za zadanie przypomnieć nam, że nasze życie nie ogranicza się tylko do ziemskiej wędrówki ale istnieje jeszcze coś więcej i aby to osiągnąć też należy pewnych zasad przestrzegać. Przepisy, zasady... każdy by nas tylko chciał pouczać, kontrolować a przecież każdy kierowca wie, że znaki drogowe tylko... no cóż lepiej ich jednak przestrzegać bo mandat to stosunkowo najłagodniejsza kara jaka nas może spotkać za ich łamanie. Na drogach naszego życia dobry Bóg ustawił wiele znaków, nie tylko tych drewnianych czy murowanych ale i ludzi i zdarzenia, które są dla nas drogowskazem jak do niego dotrzeć. Gdy często pokonujemy tą samą trasę po pewnym czasie przestajemy zwracać uwagę na stojące przy niej znaki drogowe jeździmy na pamięć i po pewnym czasie do niemałej konsternacji może doprowadzić nas policjant wmawiający nam, że przed niespełna tygodniem ktoś postawił nam znak ograniczenia prędkości z powodu licznych wypadków jakie tam miały miejsce. Podobnie rutyna na drodze do Boga również nie popłaca. Niepostrzeżenie znaku jaki Pan Bóg stawia na naszej drodze może doprowadzić do tragicznego w skutkach zderzenia (najczęściej z brutalną rzeczywistością). O malowaniu obrazów świętych zwanych ikonami mówi się, że ikonę się pisze. Dlatego się ją pisze aby patrzący na nią mogli ją czytać, czytając zrozumieli co autor ikony chce przez ten obraz powiedzieć lub przekazać. Zarówno znaki drogowe jak i znaki stawiane nam przez Boga mają za zadanie przekazywać nam pewne treści, toteż patrzenie na nie w kategoriach estetycznych jak na dzieło sztuki ( w przypadku niektórych znaków bardzo wątpliwe) mija się z celem i ma taki sens jak na przykład "słuchanie muzyki z płyty... chodnikowej" Procesy urbanizacyjne ograniczają stawianie kapliczek przy drogach spychając je na posesje prywatne do ogrodów i parków. Nie przeszkadza to jednak aby i tam nadal pełniły swoją funkcję aby nadal były znakami przypominającymi nam o Bogu. Ostatnimi jednak czasy nawet na tych terenach pojawia się dla nich "konkurencja" w postaci wszelkiego rodzaju gipsowych odlewów zwierząt, czarownic, krasnoludków, które dalibóg nie wiem wskazywaniu czego miały by służyć.

 

INFORMACJE

Zapowiedzi przedślubne:

  • Marlena Agnieszka Ziarnik, panna z par. pw. św. Stanisława BM w Czeladzi i Zbigniew Janusz Stodulski, kawaler z naszej parafii
  • Anna Wiktoria Flak, panna z naszej parafii i Grzegorz Skawiński, kawaler z par. pw. św. Katarzyny w Iwaniskach
  • Klaudia Anna Gęgnotek, panna z naszej parafii i Szymon Patryk Miemczyk, kawaler z par. pw. Najśw. Imion Jezusa i Maryi w Katowicach
  • Patrycja Wyżykowska, panna z par. polskokatolickiej pw. MB Nieustającej Pomocy w Strzyżowicach i Bartosz Ziętek, kawaler z naszej parafii
"Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała - dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała..."