Nasz Kościół, nr 70 (27.03.2011r)

ZAMYŚLENIA NAD SŁOWEM BOŻYM

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza:

Jezus przybył do miasteczka samarytańskiego, zwanego Sychar, w pobliżu pola, które Jakub dał synowi swemu, Józefowi. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny. Nadeszła tam kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: „Daj Mi pić”. Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności. Na to rzekła do Niego Samarytanka: „Jakżeż Ty będąc Żydem prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?” Żydzi bowiem nie utrzymują stosunków z Samarytanami. Jezus odpowiedział jej na to: „O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: «Daj Mi się napić», prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej”. Powiedziała do Niego kobieta: „Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię, z której pił i on sam, i jego synowie, i jego bydło?” W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: „Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu”. Rzekła do Niego kobieta: „Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać. Widzę, że jesteś prorokiem. Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga”. Odpowiedział jej Jezus: „Wierz Mi, niewiasto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem, już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, i takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem; potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie”. Rzekła do Niego kobieta: „Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko”. Powiedział do niej Jezus: „Jestem Nim Ja, który z tobą mówię”. Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: „Powiedział mi wszystko, co uczyniłam”. Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego, prosili Go, aby u nich pozostał. Pozostał tam zatem dwa dni. I o wiele więcej ich uwierzyło na Jego słowo, a do tej kobiety mówili: „Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata”.

Jezus odzywa się do kobiety i prosi ją o wodę. Odsłania swoje pragnienia. Następuje rzeczywiste, głębokie, szczere spotkanie z Samarytanką, która zdobywa się na to, żeby opowiedzieć swój ból. Miała już pięciu mężów, a teraz żyje jeszcze z kimś innym. Słońce praży, aż dech zatyka, wokół pusto, a między Jezusem a kobietą pogardzaną przez Żydów dochodzi do głębokiego spotkania dwóch pragnień: Bożego i ludzkiego. Gdy przychodzą uczniowie, kobieta wraca do miasta, zostawiając pusty dzban. Jezus natomiast, gdy uczniowie mu dają jeść, odmawia, mówiąc, że ma inny pokarm. On nakarmił się tym spotkaniem. Jezu, pomóż mi zdobyć się na to, żeby opowiedzieć Ci wszystkie moje życiowe klęski i cały mój ból. Chyba wtedy dojdzie w końcu do prawdziwego spotkania między nami.

 

ODNALEŹĆ SIEBIE (CZ. II)

W zeszłym tygodniu pisaliśmy o „nawróceniu się na trzeźwość” Janusza. Dziś dowiemy się, jakie były tego konsekwencje.

Nie było łatwo przestać pić, zasady, których Janusz musiał się nauczyć były bezwzględne – ani kropli alkoholu. Już nigdy. Pod żadną postacią – cukierków z adwokatem, syropów, nie mówiąc już o choćby jednym kieliszku. Jednak odwyk i wpojenie sobie tych zasad pomogły mu nie tylko powrócić do trzeźwości i odbudować więzi z żoną, córką i najbliższą rodziną. Pomogły także odnaleźć na nowo drogę do Boga. Gdy Janusz szedł na leczenie nie był ateistą, czuł, że Bóg istnieje, ale zwyczajnie „przeszkadza w piciu”. Boża nauka mówi bowiem wyraźnie, że nadużywanie alkoholu jest grzechem, a Janusz nie umiał i nie chciał przestać. Wolał więc kłócić się z Bogiem i robić Mu wyrzuty dlaczego nie chce mu pomóc. Chociaż sam nie wiedział, jakiej pomocy potrzebuje. „Ja się chyba tak trochę targowałem z Bogiem, mówiłem, że przestanę pić, ale żeby On w zamian dał mi coś innego. Prosiłem o pomoc, ale potem tej pomocy nie dostrzegałem. Nie zauważyłem, że pierwszy zawał, jaki miałem był właśnie taką szansą od Boga na nowe życie” – wspomina. Pomógł dopiero odwyk i nauczenie się podstawowej zasady, która wymieniona jest w tzw. „Dwunastu krokach AA”. Głosi ona, że alkoholicy są bezsilni wobec alkoholu i tylko siła większa od nich samych może przywrócić im zdrowie.

Po skończeniu leczenia, w dniu 50. urodzin Janusz postanowił pójść do spowiedzi. Pierwszy raz po 30 latach. „To było wyrzucenie całego brudu mojego życia, wszystkiego, co się we mnie źle działo. Po tej spowiedzi ksiądz zaproponował, żebym przyjął Komunię Świętą. To był styczeń, pamiętam nawet, że poniedziałek koło godziny 12 w południe, więc byliśmy sami w zupełnie pustym kościele. Pamiętam te zimowe promienie słoneczne, które wpadały przez witraże i oświetlały mnie” – głos mu się załamał – „To było tak niesamowite uczucie, że do tej pory jestem wzruszony jak to wspominam. Dziś myślę, że doświadczyłem wtedy cudu, którego poszukiwałem całe życie”.

Czy można przegrać swoje życie? Oczywiście. Czy Janusz je przegrał przez uzależnienie się od alkoholu? Nie. W moich oczach i mam nadzieję, że w oczach wszystkich, którzy czytają ten artykuł, Janusz jest zwycięzcą, potrafił bowiem przyznać się do problemu i przywrócić swojemu życiu normalność i szczęście. Odbudować to, co zniszczył, pogodzić się z Panem Bogiem. Myślę, że to więcej, niż jego rodzina mogła sobie wyobrazić podczas tych lat, gdy ciągle sięgał po alkohol. Módlmy się więc za tych, którzy zeszli z właściwej drogi i borykają się z podobnymi problemami jak on – nadużywają alkoholu lub nawet bez niego tak bardzo oddalili się od Boga, że już prawie o Nim nie pamiętają. Ale to, co możemy zrobić to nie tylko modlitwa! Jeśli widzisz, że Ty lub ktoś z Twojego otoczenia ma problem z nadużywaniem alkoholu pamiętaj, że nie jesteś sam. Pomocy możesz szukać w Poradni Odwykowej – Centrum Medyczne "Syberka" przy ul. Zwycięstwa 30 lub w Punkcie informacyjno-kontaktowym w Katowicach przy ul. Mariackiej 13a. Możesz także za pośrednictwem księdza proboszcza Piotra Pilśniaka skontaktować się osobiście z Januszem i porozmawiać z nim.

Pamiętaj – zawsze najtrudniejszy jest pierwszy krok, ale gdy robi się go w otoczeniu ludzi, którzy chcą Ci pomóc i rozumieją Cię, nie staje się on krokiem nie do wykonania!

Ania Śmigielska

 

I WEJRZAŁ PAN NA DARY ABLA

Prezbiterium naszego kościoła zdobi kilka cytatów z Pisma Świętego okraszonych stosownymi malowidłami. Czy kiedykolwiek, spoglądając na nie, zastanawialiśmy się - w myśl szkolnej regułki - co autor miał na myśli?

Omawiana scena odnosi się do sytuacji, kiedy Kain i Abel – synowie Adama i Ewy – składali Panu ofiarę z darów swej pracy. Abel, nie dość, że był młodszy, to jeszcze uchodził za lepszego, cokolwiek to znaczy. I na dodatek ofiarował najpiękniejszą owcę ze swego stada, co wielce przypadło Bogu do gustu. Do oburzonego Kaina dotarł zaś przywołujący do porządku głos: „Jeśli dobrze czynić będziesz, otrzymasz zapłatę, a jeśli źle, nie minie cię kara”. Zawiść Kaina o względy u Pana była tak wielka, że zabił swojego brata. Oczywiście, nie uniknął potępienia.

Być młodym i pięknym to tak pożądany w świecie obraz człowieka. Ale być dobrym – to prawdziwa cnota. I ofiarować, co ma się najlepszego. Jak owa kobieta, która złożyła w darze ostatni pieniążek, jaki posiadała.

Trwający Wielki Post wzywa nas do pełnienia dzieł miłosierdzia. Zabierzmy do domu skarbonkę Caritasu i wrzućmy tam większy czy mniejszy grosz. Tak miła będzie to ofiara i z pewnością spodoba się Bogu.

Jan Wywiórka

 

INFORMACJE

Zmarli:

  • Helena Sitko

 

ŻYCZENIA

Naszemu kochanemu wnuczkowi DOMINIKOWI z okazji siódmych urodzin życzymy dużo zdrowia, cudownego dzieciństwa, sukcesów w szkole, oraz wiele łask Bożych i opieki Przenajświętszej Panienki na każdy dzień życia.

babcia Tamara i dziadziuś Andrzej

 

WIERSZOMANIA

Samotny Krzyż Chrystusa Owiany lękiem i bólem
ludzkiej samotności .
Obok przechodził smutek pełen rozpaczy,
który pochwycony wzrokiem Chrystusa
jakby na chwilę został schwytany
i zastygł w spojrzeniu pełnym miłości
Tego ,który rozproszył mroki ciemności
- promykiem szczęścia
wziętym z rąk Ojca,
by dać chwilę wytchnienia
znękanej bólem ludzkości.

Miriana

 

Twoja szuflada jest tak wypełniona wierszami, że nie możesz jej już domknąć? A może jesteś początkującym poetą-amatorem, którego utwory do tej pory nie wyszły na światło dzienne? Teraz masz okazję to zmienić! Przyślij nam swoje wiersze, a my opublikujemy je na łamach NK. Adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.. CZEKAMY!:)

"Uzdrówcie rany przeszłości miłością. Niech wspólne cierpienie nie prowadzi do rozłamu, ale niech spowoduje cud pojednania"