Nasz Kościół, nr 723 (05.03.2023r)

ROZWAŻANIA NAD SŁOWEM BOŻYM

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza:

Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba oraz brata jego, Jana, i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto ukazali się im Mojżesz i Eliasz, rozmawiający z Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: "Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza". Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: "To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!" Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: "Wstańcie, nie lękajcie się!» Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im, mówiąc: «Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie".

„Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno” (Mt 17,1). Nie wędrujemy razem z Panem Jezusem na bardzo wysoką górę, nie chodzimy z Nim po ziemi, nie patrzymy w Jego oczy, nie dotykamy Jego dłoni, nie wsiadamy z Nim do jednej łodzi. Jezus znikł nam z oczu po Wniebowstąpieniu, ukrywając swoją chwałę jak po Przemienieniu. Stale jednak przebywamy z Jego Kościołem – widzialnym znakiem Jego niewidzialnej obecności na ziemi. Kiedy patrzymy na Kościół, to jest z nami raz tak, raz inaczej, trochę w kratkę. Niektórzy widzą w nim tylko księży i mają do nich ciągłe pretensje, że jeden to elegant, a drugi nieociosany kloc. Jeden mówi za długo, drugi jeszcze nie zaczął, a już skończył. Jeden wszystkich odstrasza, drugi przyciąga za wielu. Ktoś zgorszył się, widząc, jak w kościele ksiądz potknął się i rozsypał Komunię Świętą, ktoś inny nawrócił się, widząc, jak ksiądz klęcząc, zbiera komunikanty i płakał. Czasem Kościół wydaje się słabiutki, mizerny i prozaiczny jak płaszcz przed Przemienieniem Pańskim. Czasem wydaje się silny i jasny jak słońce. Wszystko wokół zbrzydło, a on jeden został czysty jak śnieg, przeszedł przez czyściec i piekło – i ocalił swoją niewinność i świętość. Polski Kościół przeżył w swojej historii dodatkowe cuda przemienienia, gdy zaczęto mówić nie „msza”, ale „Msza Święta”, nie „papież”, ale „Ojciec Święty”, nie „dziadek Mróz”, ale „Święty Mikołaj”. Kościół jest tajemnicą przekraczającą to, co widzimy na co dzień.

ks. Jan Twardowski

 

PATRON DNIA

Święty Jan Józef od Krzyża, zakonnik urodził się 15 sierpnia 1654 r. na wyspie Ischia koło Neapolu, w szlacheckiej rodzinie. Uczył się w szkole augustianów. W 1669 r., mając 15 lat, wstąpił do zakonu franciszkańskiego. Przyjął wówczas imię Jan Józef od Krzyża. Prowadził szalenie ascetyczny tryb życia: nieustannie pościł, nie pił wina, spał trzy godziny na dobę. Chociaż pragnął pozostać skromnym bratem zakonnym, w duchu posłuszeństwa 18 września 1677 r. przyjął święcenia kapłańskie. Na polecenie władz zakonnych zajął się zakładaniem nowych fundacji. Przyczynił się do powstania klasztorów w Hiszpanii i we Włoszech. Był reformatorem zakonu, mistrzem nowicjatu, a następnie prowincjałem. Człowiek wielkiej pokory, umartwienia i roztropności, obdarzony darem kontemplacji, prorokowania i bilokacji. Zmarł w Neapolu 5 marca 1734 roku w klasztorze św. Łucji.

 

CZY ZE SZCZYTU GÓRY BLIŻEJ JEST DO BOGA? 

Takie pytanie może zadawało sobie niejednokrotnie wielu z nas, zwłaszcza tych, którzy zdeptywali górskie szlaki. Czy rzeczywiście wejście na górski szczyt pozwala poczuć obecność Stwórcy jakoś mocniej? A co z tymi, którzy nie mogą?

W niedzielę 19 lutego w naszej parafii odbyło się niecodzienne spotkanie. O swoich pasjach, sukcesach i porażkach opowiadał Krzysztof Wielicki – jeden z najwybitniejszych himalaistów świata.

Salka parafialna tego wieczoru wypełniona była po brzegi. Fani, górscy wędrowcy, pasjonaci, a może szukający odpowiedzi na pytania o bliskość Boską z Korony Himalajów?…

Pan Krzysztof opowiadał o swoich przygodach z niezwykłą pasją, opowieściom towarzyszyły fotografie, nagrania, anegdoty. Dla nas dzisiaj - mających wszystko na wyciągnięcie ręki -nie do pojęcia jest, że wtedy, kiedy polscy himalaiści przecierali szlaki i zapisywali się na kartach historii świata – nie było telefonów komórkowych, mediów i nieustannej obecności na portalach społecznościowych. Każda zaplanowana wyprawa to szczegółowo przygotowywana wędrówka i nieobecność w domu.

Z ogromnym zainteresowaniem słuchaliśmy pana Krzysztofa, a jednocześnie obserwując go dało się odczuć bijącą od niego swojskość , zwyczajność. Gość, który był na najwyższym miejscu na ziemi, z licznymi wyróżnieniami. I to nie tak, że z Himalajów, Mont Blanc, Karakorum, Rysów do Pana Boga bliżej.

Góry to też, a może przede wszystkim pokora.

Każdy z nas ma swoją misję, zadanie do wykonania; swoje Mont Everest. Pan Krzysztof powiedział, że dla nich – zespołu himalaistów – oczywiście, ważny był cel, ale równie istotnym było pokonywanie poszczególnych odcinków wędrówki- pokonywanie siebie i zdobywanie swoich małych szczytów (?)…

JZ

 

ZAMYŚLENIA

Człowiek jest jedynym w świecie istnieniem, któremu nie wystarcza czasu, aby nauczyć się żyć. Mrówka, która wylęgnie się z jajka, wie już wszystko, co ma czynić i nigdy się nie omyli, ptak wylatujący z gniazda jest dojrzałym ptakiem, a starzec umiera płacząc, że nie zrozumiał swojego powołania. Ci więc co odczytali swoje powołanie, zostawiają po sobie ślady i drogowskazy dla innych. Oni współdziałają ze Stwórcą w dziele stworzenia i tworzenia. Nie tworzą przecież genialnych akordów i strof dla siebie. Są tylko narzędziem i aż narzędziem. „Czy po to wznosi się światło, by je postawić pod korcem lub pod łóżkiem? Czy nie po to, aby je postawić na świeczniku?" (Mk 4, 21)

Grzegorz Pieńkowski

 

MODLITWA ZA WSTAWIENNICTWEM ŚW. JANA JÓZEFA OD KRZYŻA

Boże Ojcze Przenajświętszy, który tak ogromnie ukochałeś człowieka, że zesłałeś swojego jedynego Syna dla jego zbawienia, który zesłałeś mu na zawsze swojego Ducha Świętego, aby objawił mu to wszystko, co musi poznać, by stać się Twoim przybranym synem i aby uznał Jezusa za Twojego Jedynego Syna. Błagam Cię o spełnienie mojej prośby (tutaj wymienić prośbę), w imię miłości, którą ślubowałeś człowiekowi i którą pragnę ofiarować Tobie za wstawiennictwem św. Jana Józefa od Krzyża, którego miłość do Ciebie była niezmierzona. Albowiem człowiek jest zaproszony, by żyć jako stworzony na Twój obraz i Twoje podobieństwo. Jest on przeznaczony do tego, by być w Tobie i z Tobą, by prosić w Twoje imię o wszystko, czego potrzebuje, bo jedynie Ty jesteś zdolny do dania mu tego, zwłaszcza jeśli błaga Cię przez wstawiennictwo Twojego ukochanego Świętego Jana Józefa. Amen.

 

SPOTKANIA GRUP PARAFIALNYCH

  • KRĄG BIBLIJNY Środa godz. 18.00
  • ZESPÓŁ „ZIARNO” Piątek godz. 17.30
  • MINISTRANCI Sobota godz. 11.00

 

 

Redakcja: Ks. Piotr Pilśniak Grzegorz Pieńkowski, Jadwiga i Jerzy Wieczorek

E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. tel. +48 32 267 35 36; + 48 883 159 522

Życzenia, artkuły oraz wiersze można przysyłać pocztą elektroniczną na adres NK.

Redakcja zastrzega sobie prawo wprowadzenia korekty nadesłanych tekstów.

Nr konta parafii: 42 2490 0005 0000 4500 3360 5563

"Nic tak nie jest potrzebne człowiekowi jak Miłosierdzie Boże - owa miłość łaskawa, współczująca, wynosząca człowieka ponad jego słabość ku nieskończonym wyżynom Świętości Boga"