Nasz Kościół, nr 797 (04.08.2024r)
- Utworzono: poniedziałek, 05, sierpień 2024 17:42
ROZWAŻANIA NAD SŁOWEM BOŻYM
Słowa Ewangelii według świętego Jana:
Kiedy ludzie z tłumu zauważyli, że na brzegu jeziora nie ma Jezusa ani Jego uczniów, wsiedli do łodzi, dotarli do Kafarnaum i tam szukali Jezusa. Gdy zaś odnaleźli Go na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: "Rabbi, kiedy tu przybyłeś?" W odpowiedzi rzekł im Jezus: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście chleb do syta. Zabiegajcie nie o ten pokarm, który niszczeje, ale o ten, który trwa na życie wieczne, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec". Oni zaś rzekli do Niego: "Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boga?" Jezus, odpowiadając, rzekł do nich: "Na tym polega dzieło Boga, abyście wierzyli w Tego, którego On posłał". Rzekli do Niego: "Jaki więc Ty uczynisz znak, abyśmy go zobaczyli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: „Dał im do jedzenia chleb z nieba”". Rzekł do nich Jezus: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój daje wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu". Rzekli więc do Niego: "Panie, dawaj nam zawsze ten chleb!" Odpowiedział im Jezus: "Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie".
Oni zaś rzekli do Niego: „Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże?. Jezus odpowiadając, rzekł do nich: „Na tym polega dzieło [zamierzone przez] Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał” (J 6, 28-29).
W każdej najtrudniejszej sprawie, z jaka przychodzimy do Jezusa, najważniejszy jest Bóg.
Często w życiu znajdujemy się w trudnych warunkach, mamy kłopoty, spotyka nas ciężkie przeżycie, biegamy często do ludzi po rade, pytamy mądrych przyjaciół, psychologów, matek, dzwonimy do telefonu zaufania. To dobrze, trzeba pytać mądrych ludzi, ale najpierw trzeba biec do samego Pana Jezusa, aby Jemu postawić pytanie: Cóż mam czynić?
Najważniejszą decyzję podejmujemy wtedy, kiedy zbliżamy się do samego Boga i Jemu stawiamy pytania.
ks. Jan Twardowski
JAKA JEST MOJA TOŻSAMOŚĆ?
Jedna z hiszpańskich psycholożek zauważyła, że w obecnym świecie nie ma już kobiet i mężczyzn, tylko osoby, które przypisują się do płci żeńskiej lub męskiej. Tak więc dawna kobieta może utożsamiać się z kobietą lub mężczyzną, a także dawny mężczyzna również może utożsamiać się z kobietą jak i mężczyzną. Idąc za tą teorią mężczyzna zarówno przed operacją korekty płci, jak i po jej przeprowadzeniu może utożsamiać się z kobiecością i będzie miał prawo społecznie być traktowany jako kobieta. Nawet damski ubiór, czy lekarska opinia medyczna będą miały mniejsze znaczenie od osobistej oceny przynależności do konkretnej płci, co będzie stanowić człowieka osobistą tożsamość płciową, a zarazem kulturową. Także kariotyp można mieć damski lub męski. Kariotyp nie podważy subiektywnej oceny konkretnego człowieka, który uzna, że w danej chwili życia będzie traktować siebie jako kobietę.
Czym więc jest tożsamość religijna człowieka, skoro w życiu codziennym zależy wszystko od mojej subiektywnej postawy? Przypatrzmy się pewnej sytuacji. Starsza wiekiem pani przybywa do starej kaplicy cmentarnej, która przed wielu laty była miejscem pochówków ludzi zmarłych. Ta pani pyta się pastora: czy w tym miejscu będzie także mogła wypić kawę, gdyż przed laty przy kaplicy miała być przybudówka, w której żałobnicy po egzekwiach pogrzebowych mogli na chwilę się jeszcze spotkać, by wspomnieć osobę właśnie co pochowaną. Pamięć sprzed lat owej pani miała się nijak do rzeczywistości. Pastor, owszem postawił swojemu gościowi kawę do wypicia, skoro spragnionemu pielgrzymowi się nie odmawia. Czy jednak owa pani zrozumiała lekcję z historii owej kaplicy, która podpowiada, że co było kiedyś, tego już dzisiaj nie ma? Niektórzy dodadzą, że może lepiej zostawić starszego człowieka z jego wspomnieniami, by nie robić człowiekowi przykrości. Jak jednak postąpić z pacjentem, który uważa, że mężczyzna może być tożsamy z kobietą? To pytanie pozostawmy specjalistom z dziedziny medycyny, którzy twierdzą, że nasza tożsamość codziennie ewoluuje.
Kazimierz Taczanowski
MODLITWA ZA KAPŁANÓW DO ŚW. JANA MARII VIANNEYA
Święty Janie Mario Vianneyu z podziwem wspominamy twoje oderwanie się od rzeczy doczesnych, głęboką pokorę i akceptację upokorzeń; twoje męstwo w przeciwnościach i atakach szatana; twoją czystość, zjednoczenie z Bogiem i miłość do Eucharystii; twoje współczucie dla wszystkich ludzi, zwłaszcza dla chorych, ubogich i grzeszników. Przyjdź z pomocą kapłanom z naszej parafii (diecezji) w dążeniu do nabycia tych cnót, którymi ty na co dzień żyłeś, tak aby mogli stać się kapłanami według Bożego Serca. Amen
MODLITWA ŚW. JANA MARII VIANNEYA
Kocham Cię, o mój Boże, i moim jedynym pragnieniem jest kochać Cię aż do ostatniego tchnienia mojego życia. Kocham Cię, o mój Boże, nieskończenie godny miłości, i wolę umrzeć kochając Cię, niż żyć bez kochania Cię. Kocham Cię, Panie, i jedyna łaska o jaką Cię proszę, to kochać Cię wiecznie… Boże mój, jeśli mój język nie jest w stanie mówić w każdej chwili, iż Cię kocham, chcę, aby moje serce powtarzało Ci to za każdym moim tchnieniem.
PATRON DNIA
Święty Jan Maria Vianney, prezbiter urodził się w Dardilly koło Lyonu 8 maja 1786 r. w wieśniaczej rodzinie. W 1799 r. Po raz pierwszy przyjął Chrystusa do swego serca w szopie, zamienionej na prowizoryczną kaplicę. Trwała wtedy Rewolucja Francuska. Szkoły parafialne były zamknięte, nauczył się więc czytać i pisać dopiero w wieku 17 lat. Od służby wojskowej Jana wybawiła ciężka choroba, na którą zapadł. Wstąpił do niższego seminarium duchownego w 1812 r. Przy tak słabym przygotowaniu i późnym wieku nauka szła mu bardzo ciężko. Przełożeni, litując się nad nim, radzili mu, by opuścił seminarium. Dopuszczono go do święceń kapłańskich właśnie ze względu na opinię Jego proboszcza oraz dlatego, że diecezja odczuwała dotkliwie brak kapłanów. 13 sierpnia 1815 roku Jan otrzymał święcenia kapłańskie. Miał wówczas 29 lat. Pierwsze trzy lata spędził jako wikariusz w Ecully. Na progu swego kapłaństwa natrafił na kapłana, męża pełnego cnoty i duszpasterskiej gorliwości. Po jego śmierci biskup wysłał Jana jako wikariusza-kapelana do Ars-en-Dembes. Młody kapłan zastał kościółek zaniedbany i opustoszały. Obojętność religijna była tak wielka, że na Mszy świętej niedzielnej było kilka osób. Nie wiedział, że przyjdzie mu tu pozostać przez 41 lat (1818-1859). Całe godziny przebywał na modlitwie przed Najświętszym Sakramentem. Sypiał zaledwie po parę godzin dziennie na gołych deskach. Kiedy w 1824 r. otwarto w wiosce szkółkę, uczył w niej prawd wiary. Kiedy biskup spostrzegł, że ks. Jan daje sobie jakoś radę, erygował w 1823 r. parafię w Ars. Dobroć pasterza i surowość jego życia, kazania proste i płynące z serca - powoli nawracały dotąd zaniedbane i zobojętniałe dusze. Ks. Jan spowiadał długimi godzinami. Miał różnych penitentów: od prostych wieśniaków po elitę Paryża. W dziesiątym roku pasterzowania przybyło do Ars ok. 20 000 ludzi. W ostatnim roku swojego życia miał przy konfesjonale ich ok. 80 000. Nadmierne pokuty osłabiły już i tak wyczerpany organizm. Jako męczennik cierpiący za grzeszników i ofiara konfesjonału, zmarł 4 sierpnia 1859 r., przeżywszy 73 lata.
ZMARLI
- Emilia JAKUBAS
- Zofia ŚLUFIŃSKA
- Zdzisława BACIA
Wszystkim obchodzącym w najbliższym tygodniu imieniny i rocznice urodzin oraz rocznice zawarcia sakramentu małżeństwa, życzymy szczególnego błogosławieństwa Bożego, opieki Matki Bożej, potrzebnych łask i wstawiennictwa św. Patronów
Życzy Redakcja NK