Nasz Kościół, nr 489 (07.04.2019)

ROZWAŻANIA NAD SŁOWEM BOŻYM

Słowa Ewangelii według świętego Jana:

Jezus udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On usiadłszy nauczał ich. Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz? Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć. Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień. I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi. Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił? A ona odrzekła: Nikt, Panie! Rzekł do niej Jezus: I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz.

Na świecie ciągle zbyt wielu jest tych, którzy potępiają, a także zbyt wielu obojętnych i pobłażliwych. I wciąż za mało jest ludzi prawdziwie miłosiernych. Jeśli zajmujesz się sądzeniem innych, to znaczy, że zapominasz o tym, iż sam jesteś grzesznikiem. Zapomniałeś, że Jezus przychodzi nie do tych, którzy potępiają, ale do tych, którzy są grzeszni. Szkoda czasu i energii na porównywanie się z innymi, na sądzenie ich. A przede wszystkim szkoda nie skorzystać z łaski przebaczenia, którą Bóg każdego dnia chce nas obdarzać.

O. Przemysław Ciesielski OP

 

SZTUKA MISTYKI - NIE TYLKO FILMOWEJ

Z pewnością nie jest łatwo zabierać głos w dyskusji o sacrum, która nieprzerwanie, choć często w sposób ukryty, toczy się we współczesnej kulturze. Poszukując nadziei i punktu oparcia w życiu, człowiek XXI wieku bardzo podobny wydaje się do bohatera wiersza Przerwy-Tetmajera, który wydrwiwszy i skrytykowawszy wszystkie idee i postawy, „głowę zwiesza niemy”, zapytany o to, w jaki sposób chce bronić się przed złem. Michał Kondrat, scenarzysta i reżyser filmu „Miłość i Miłosierdzie” głowy z pewnością nie zwiesza, a jego bezkompromisowość w poszukiwaniu prawdy zadziwia oraz budzi szacunek.

Błędem byłoby traktowanie „Miłości i Miłosierdzia” jako filmu stricte o św. Faustynie, choć na ten aspekt filmu widocznie postawił jego dystrybutor. W rzeczywistości do czynienia mamy ze spójną, logiczną i rzetelnie opowiedzianą (wielka tutaj zasługa profesjonalnie przygotowanej części dokumentalnej) historią kultu Bożego Miłosierdzia, przymiotu Boga, który znany jest od tysięcy lat, ale który w nowym świetle ukazany został światu wraz z objawieniami polskiej zakonnicy, które wpłynęły na duchowość całego Kościoła katolickiego, stając się znanymi na całym świecie.

Historia, którą opowiada nam Kondrat, składa się z co najmniej kilku fascynujących wątków, a każdy z nich byłby materiałem wystarczającym na osobny, interesujący film. Losy świętej Faustyny to z pewnością element najbardziej wyeksponowany, ale uwagę zwracają również losy jej spowiednika, ks. Michała Sopoćko, którym nie bez powodu zaczynają interesować się filmowcy z całego świata, jako że jego życiorys wydaje się gotowym scenariuszem sensacyjnego filmu. Reżyser nie zaniedbał też sprawy pod wieloma względami najbardziej intrygującej – historii obrazu, który powstawał na podstawie objawień św. Faustyny i wyszedł w 1934 r. w Wilnie (gdzie znajduje się obecnie) spod pędzla Eugeniusza Kazimirowskiego (znakomita rola Janusza Chabiora). Tworzony przez ponad pół roku wizerunek, wciąż poprawiany zgodnie ze wskazówkami Faustyny, dążącej, ku ogromnej frustracji malarza, do jak najwierniejszego odwzorowania wyglądu Jezusa w czasie objawień, poddany specjalistycznym badaniom, okazuje się po latach w stu procentach zgodny z twarzą z Całunu Turyńskiego, a twórcy filmu nie skąpią rzetelnych opinii znawców i specjalistów, którzy wyjaśniają fascynujące tajemnice płótna – efektu mistycznych doświadczeń Faustyny.

Narracja fabularyzowanego dokumentu rozwija się równolegle na dwóch planach, co sprzyja uzyskiwaniu przez odbiorcę spójnego i złożonego obrazu opowiadanych zdarzeń. Szczególnie cenne jest to, że prezentowana historia jest tak dynamiczna – wychodzi daleko poza relację dokumentalną i fabularną, pokazując nie tylko kawał historii Kościoła, historie mistycznych doświadczeń, losów jednostek – duchownych i świeckich – które stały się bohaterami tej opowieści, ale również duchową głębię i sens kultu, który rozprzestrzenił się na całym świecie. Co szczególnie zdumiewa i budzi szacunek dla twórców filmu, to prostota i naturalność, z którą pokazują sprawy wielkie, wręcz mistyczne, bez patosu, ale jako zakorzenione w codziennej rzeczywistości i w sposób niepozbawiony humoru, który, moim zdaniem, wiele wnosi do części fabularnej. Znakomici aktorzy sprawiają, że nawet postacie świętych są żywe, autentyczne, pozbawione sztuczności – po barokowemu zwyczajne w swojej niezwyczajności i niezwyczajne w swojej zwyczajności zarazem. Taka właśnie powinna być sztuka mistyki, podyktowana przecież samą logiką podejmowanych treści, związanych z religią, w której Bóg zawsze przemawia prostymi środkami i objawia swoją wolę w sprawach największych tajemnic ustami osób, które nie cieszą się w świecie ani sławą, ani bogactwem, ani zaszczytami. Fenomen ten komentują najlepiej sami bohaterowie filmu – wykształceni kapłani z doktoratami, pochylający się ze zdumieniem nad kartami „Dzienniczka”, napisanego przez zakonnicę, która ukończyła trzy klasy wiejskiej szkoły.

Nie jest łatwo przedstawić doświadczenie mistyczne (o ile jest to możliwe w ogóle). Ból tej niemożliwości wyrażają same łzy bohaterki na widok obrazu, który – choć piękny i „zatwierdzony” przez Jezusa, nie może jednak oddać zachwycającego piękna widzenia w czasie objawień. Jeżeli jednak już szukać mamy – bo przecież trzeba – sacrum we współczesnej rzeczywistości, to nie można iść w tym kierunku drogą lepszą, niż wybrał to Michał Kondrat. Ciekawie, ale zgodnie z prawdą, rzetelnie i odważnie, mistycznie, ale prosto i zwyczajnie. I z pełną odpowiedzialnością za owoce, jakie może wydać w życiu widzów film „Miłość i Miłosierdzie”. Serdecznie polecam!

Dr Justyna Baran

 

OCHRZCZENI

  • Zofia Matylda MATUSZCZAK

 

ZMARLI

  • Otylia CICHOŃ
  • Ewa KATOLIK

 

ŻYCZENIA

Wszystkim obchodzącym w najbliższym tygodniu imieniny i rocznice urodzin oraz rocznice zawarcia sakramentu małżeństwa, życzymy szczególnego błogosławieństwa Bożego, opieki Matki Bożej, potrzebnych łask i wstawiennictwa św. Patronów

Życzy Redakcja NK

 

Redakcja: Grzegorz Pieńkowski, Jerzy i Jadwiga Wieczorek, ks. Piotr Pilśniak

E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Życzenia, artykuły oraz wiersze można przysyłać pocztą elektroniczną na adres NK.

Redakcja zastrzega sobie prawo wprowadzenia korekty nadesłanych tekstów.

Nr konta parafii: 42 2490 0005 0000 4500 3360 5563

"Człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego prawdziwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostatecznie przeznaczenie"