Nasz Kościół, nr 836 (04.05.2025r)
- Utworzono: wtorek, 06, maj 2025 10:54
ROZWAŻANIA NAD SŁOWEM BOŻYM
Słowa Ewangelii według świętego Jana
Jezus ukazał się znowu nad Morzem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: ”Idę łowić ryby”. Odpowiedzieli mu: ”Idziemy i my z tobą”. Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: ”Dzieci, czy nie macie nic do jedzenia?”. Odpowiedzieli Mu: ”Nie”. On rzekł do nich: ”Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie”. Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: ”To jest Pan!”. Szymon Piotr, usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę, był bowiem prawie nagi, i rzucił się w morze. Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko, tylko około dwustu łokci. A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na nich ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: ”Przynieście jeszcze ryb, któreście teraz ułowili”. Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości sieć się nie rozerwała. Rzekł do nich Jezus: ”Chodźcie, posilcie się!”. Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: ”Kto Ty jesteś?”, bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im, podobnie i rybę. To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał. A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?” Odpowiedział Mu: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”. Rzekł do niego: „Paś baranki moje”. I powtórnie powiedział do niego: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?” Odparł Mu: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”. Rzekł do niego: „Paś owce moje”. Powiedział mu po raz trzeci: „Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?” Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: „Czy kochasz Mnie?” I rzekł do Niego: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham”. Rzekł do niego Jezus: „Paś owce moje. Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz”. To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to rzekł do niego: „Pójdź za Mną!”
KOMENTARZ KS. JANA TWARDOWSKIEGO
Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie? (J 21,16).
Jezus zwrócił się do dojrzałego mężczyzny, oswojonego z burzami na morzu i ciężarami połowów. Nie zapytał: „Czy wybudujesz Mi bazylikę?”, „czy urządzisz pielgrzymkę do Jerozolimy?”, „Czy stworzysz Kościół z diecezjami i parafiami?”. Zapytał „Czy Mnie kochasz?”.
Jezus szuka w nas przyjaciół i oczekuje osobistego kontaktu ze sobą – liryki wewnętrznej, osobistej modlitwy, przebywania z Nim sam na sam.
Ludzie Starego Testamentu nie widzieli Boga, bo zasłaniał Go dym, chmura, błyskawica, burza. Mieli tylko przykazania: dwie kamienne tablice. Grzech był złamaniem Bożego przykazania. Jezus niewidzialnego Boga uczynił widzialnym w swoim życiu. Dlatego dzieci Nowego Testamentu maja nie tylko przykazania, ale i Jezusa, bliskiego żywego Przyjaciela. Grzech nie jest już złamaniem Bożego przykazania, ale zranieniem Przyjaciela.
Jeśli dziecko dokuczy matce, to nie zastanawia się nad tym, że złamało przykazanie. A jak my przezywamy swój własny grzech? Czy może tak: zgrzeszymy, wyspowiadamy się i uważamy, że wszystko w porządku? Zranienie Przyjaciela jest czymś trwalszym, boleśniejszym.
ks. Jan Twardowski